Korki ze slangu młodzieżowego ;P Slang na powitanie

Na powitanie można podać rękę, poklepać się po plecach, dziewczyny całują się w policzki. Dzisiaj najmodniejszym sposobem przywitania się jest żółwik. Żółwika robi się, uderzając pięścią o pięść drugiej osoby. Podczas wykonywania tego gestu, obie osoby wypowiadają słowo: żółwik. Nie jest to zwyczajny gest, po nie z każdą osobą można tak się przywitać. Żółwikiem witamy się tylko z ziomalem, czyli z równym gościem.

Na powitanie możemy powiedzieć: siema, siemanko, ema, emanko. Możemy też kogoś przywitać rymowanym zwrotem: Cześć cześć jeden sześć. Osoby spotykające się na czatach, witają się słowem: cze. Cze to oczywiście skrót od cześć. Popularne wśród młodzieży jest również angielskie słowo: hello. Od hello powstała skrócona wersja elo. Elo to pozdrowienie pasujące zarówno na powitanie jak i na pożegnanie.

Najbardziej popularne pozdrowienia końcowe to słowa pochodzące od zwrotu na razie. Zamiast na razie możemy powiedzieć: nara, narka, naru, narazka, narty, narciarz. Inne slangowe zwroty na pożegnanie to: strzałeczka, gzymsik, pozdro, czymsie, do zoba, do usły.
Agnieszka Pietrzyk
www.razemztoba.pl

Z serii "Niekryty Krytyk" - parodia


Utrzymać dobry humor dietą

Obfituje ona w witaminy pełniące rolę przeciwutleniaczy (witaminy A, C, E) oraz nienasycone kwasy tłuszczowe, korzystnie wpływające na układ nerwowy. Zawiera też żelazo i witaminy z grupy B, których niedobory powodują zmęczenie, zły nastrój oraz problemy z koncentracją.

Czas stosowania: 2 dni w tygodniu
Śniadanie
  • Pieczywo pełnoziarniste, dżem niskosłodzony, jogurt naturalny, herbata, woda mineralna lub sok owocowy, kawa z mlekiem albo musli z mlekiem i banan.
II śniadanie
  • Banan lub sok wyciśnięty z grejpfruta.
Obiad
  • Halibut w ziołach, kasza gryczana i szparagi. Filet z halibuta polej łyżeczką oliwy z oliwek i posyp ulubionymi ziołami. Zapiekaj w folii 15-20 min.
    lub
  • Makaron z sosem pesto. 1 porcja: 2 szklanki liści bazylii, ząbek czosnku, łyżka parmezanu, łyżka oliwy z oliwek, łyżka sosu francuskiego. Zmiksuj bazylię, czosnek i parmezan, wlej oliwę i sos. Ugotuj pół szklanki makaronu, polej przygotowanym sosem.
  • Do picia herbata lub woda mineralna.
Podwieczorek
  • Sok marchwiowo-brzoskwiniowy, garść migdałów lub pełnoziarniste ciasteczko albo herbatnik.
Kolacja
  • Sałatka z tuńczyka. Pół puszki tuńczyka, jajko, kukurydza z puszki, kiszony ogórek, majonez. Składniki wymieszaj. Popijaj niegazowaną wodą.
    lub
  • Sałatka brokułowa. Ugotuj na parze brokuły. Wymieszaj z posiekanymi ząbkami czosnku, rozdrobnionymi płatkami migdałowymi, serem pleśniowym, jogurtem naturalnym. Dodaj sól i pieprz do smaku.
  • Kromka chleba razowego z pomidorem.
mgr inż. Monika Kamińska,
diabetolog, specjalista żywienia

Humor pomaga w terapii

Naukowcy udowodnili, że za poczucie humoru odpowiada u człowieka płat czołowy. To właśnie on pracuje najintensywniej, gdy np. oglądamy śmieszne filmiki czy kawały. Jednocześnie płat czołowy to miejsce w mózgu, które jest najmniej wydajne u osób cierpiących na depresję.


Na stresy i nerwy

Osoby z poczuciem humoru mają mniejsze problemy w komunikowaniu się, inni chętniej z nimi nawiązują kontakty, przyjaźnią się. Dzięki opowiedzianemu dowcipowi można zyskać akceptację i aprobatę nawet negatywnie nastawionej grupy osób. Dlatego ci, którzy potrafią się śmiać mają mniejsze problemy w znalezieniu pracy, życiowego partnera czy pokonywaniu trudności w życiu.
Nie dziwi więc fakt, że niektórzy dyrektorzy wielkich korporacji poszli po rozum do głowy i… fundują swoim pracownikom kursy poczucia humoru. Podobno dzięki temu pracownicy są skuteczniejsi w przekonywaniu swoich klientów do danych produktów, mają większy obrót, a firma podnosi zyski. A do tego wszyscy są zrelaksowani i szczęśliwi.
Może i twój szef postanowi w ramach imprezy integrującej zespół zafundować wam śmiechowego terapeutę. To wcale nie jest duży koszt, a skutek fantastyczny.
Kiedy dopada depresja człowiek czuje się jak w czarnej dziurze - nie liczy się nic, wszystko przestaje mieć znaczenie. Stres i nerwy towarzyszą wtedy nam na każdym kroku. Kiedy czujemy się kiepsko i mamy wrażenie, że smutek jest wszechogarniający – powinniśmy sięgnąć po porcję… śmiechu. Radość i dobre samopoczucie idą w parze. Są również świetnym środkiem antydepresyjnym. Zdrowy śmiech ma zbawienne znaczenie dla naszego organizmu:
  • Rozluźnia spięte od stresu mięśnie.
  • Zapewnia wydzielanie endorfin (hormonów odpowiedzialnego za szczęście).
  • Całkowicie relaksuje i odprężą ciało.
  • Dotlenia nasz organizm.
  • Masuje nasze organy wewnętrzne, a co za tym idzie ułatwia np. trawienie (szczególnie ważne przy ściśniętym z nerwów żołądku).
  • Krew zaczyna szybciej krążyć, a ciało nabiera energii.
  • Nabieramy dystansu do świata, zapominamy o nerwach.

Problemy z emocjami

Osoby chorujące na depresję często nie radzą sobie z negatywnymi emocjami. To uczucie jakby zapadania się w sobie i powtarzania złych myśli wciąż i wciąż. Chory na depresję niejako zawiesza się na jakimś negatywnym aspekcie życia („nikt mnie nie kocha”, „jestem tłusta i gruba”, „niczego nie potrafię, jestem do niczego”).
Te słowa powtarzane wciąż w głowie zaczynają brzmieć jak mantra, zaczyna w nie wierzyć. Z czasem chory potrafi myśleć tylko o tym. Śmiech pozwoli mu się odstresować i rozluźnić. Kiedy się radujemy, jakby w naszej głowie zapadały jakieś klapki. Podobnie jak w depresji nic się nie liczy – ważna jest tylko radość. Te dwa mechanizmy – negatywnych emocji i pozytywnego śmiechu są do siebie bardzo podobne. Dlatego w terapii osób cierpiących na depresję trzeba je sobą zastępować. Przy odrobinie wysiłku można zamienić smutek – radością. Na początek oczywiście niezbędna będzie fachowa pomoc terapeuty. Z czasem jednak pacjent sam się nauczy… śmiać i wykorzystywać poczucie humoru jako lek przeciwko negatywnym emocjom.

By się chciało… cokolwiek choćby

Śmiech jest szczególnie pomocny u osób, które na nic nie mają ochoty, czują się „beznadziejnymi ludźmi”. Często w swoich oczach uchodzą za życiowych nieudaczników. Brakuje im energii do działania, często także powodu do życia. Niektórzy rozważają nawet próby samobójcze. Śmiech zmienia to nastawienie. I robi to w sposób… mechaniczny, a dokładniej chemiczny. Kiedy śmiejemy się szczerze i „od serca” nasz organizm samoczynnie wytwarza endorfiny – hormony szczęścia. W ciele pojawia się ich taka ilość, że zaczynają tworzyć tzw. bombę szczęścia. Pozytywna energia zaczyna „rozpierać” nasz mózg i rozprzestrzeniać się po ciele. W ten sposób śmiejąc się, otrzymujemy potężnego kopa, zastrzyk pozytywnej energii. Jak wiadomo energia musi gdzieś z nas ujść i najczęściej zamieniana jest na działanie. Dlatego tak ważne w terapii osób z depresją jest radosny śmiech. W Polsce zaczynają pojawiać się „szkoły śmiechu” w których stosowane są techniki terapeutyczne wyzwalające pozytywne emocje poprzez śmiech. Taka terapia nazywa się gelontologią.

Śmiej się z innych

Poczucie humoru ułatwia relacje interpersonalne. Wystarczy tylko nauczyć się reagować śmiechem w sytuacji stresującej. Jest to szczególnie ważna porada dla osób żyjących w np. toksycznych związkach. Kiedy partner lub partnerka widzi wszystko w czarnych barwach, wtedy zaczyna nas „zarażać” tymi emocjami. Im bardziej ktoś nas „dołuje” tym bardziej czujemy się kiepsko, tracimy dobre samopoczucie. A jak wiadomo śmiech jest zaraźliwy. Warto więc przynajmniej spróbować przeciwstawić się tym negatywnym emocjom ze strony partnera. Pomoże nam w tym poczucie humoru. Zamiast przejmować się kąśliwą uwagą na swój temat, spróbujmy obrócić ją w żart. Może na początku będą to tylko ironiczne czy kąśliwe uwagi, ale warto próbować. Jak wiadomo praktyka czyni mistrzem i z czasem możemy naprawdę się pośmiać z nieuzasadnionych przytyków czy zaczepek. Im częściej będziemy wyśmiewać „złośliwca” tym szybciej zrezygnuje on ze swojej postawy, uzna nas za zbyt silnego przeciwnika. A przecież o to nam chodzi.

Pozytywne towarzystwo

Postaraj się unikać ludzi, których można określić mianem „odkurzaczy pozytywnych emocji”. Jeśli czujesz, że ktoś wciąż cię rani swoim zachowaniem lub słowami, odpuść sobie znajomość z nim. Jeśli czujesz się źle, taka osoba tylko wpędzi cię w dodatkowe „doły”. Oczywiście porada ta tyczy się wszystkich oprócz twojego szefa!
Choć i tutaj nic straconego. Jeśli twój bezpośredni przełożony jest wobec ciebie niemiły i chamski, możesz z tym walczyć (zwróć mu uwagę, poinformuj o tym jego przełożonego). Jeśli jednak nie czujesz się na siłach… zmień pracę! Choć trudno w to uwierzyć prawie 90 procent osób, które zmieniły pracę z powodu złego traktowania, w nowej firmie czują się świetnie. Nie przejmuj się więc gburowatym szefem, bo i jego możesz zmienić.
Otaczaj się pozytywnymi ludźmi. Jeśli wyczuwasz u kogoś „pozytywne fluidy” trzymaj się go. Taka osoba potrafi oddać sporo swojej radości i energii innym, umie zdopingować do działania, poprawia humor.
W terapię śmiechem postaraj się zaangażować swoich najbliższych. Powiedz im: od dzisiaj same dobre wiadomości. Poproś ich by pomogli ci się śmiać, by stali się twoimi terapeutami w śmiechoterapii. To osoby dla ciebie najbliższe i to z nimi masz najczęstszy kontakt. Zmieniając ich nastawienie do twojej osoby, pracujesz na swoje dobre samopoczucie. Pamiętaj, że im tobie będzie lepiej z innymi, tym lepiej inni będą się czuli w twoim towarzystwie.

Na odporność, przeciw grypie

Podczas śmiechu wydzielają się w naszym organizmie substancje wzmacniające nasz układ odpornościowy. To bardzo ważne szczególnie w przypadku osób z osłabionym systemem immunologicznym. Osoby cierpiące na depresję częściej też chorują, łatwiej się przeziębiają. Terapia śmiechem wzmocni ich organizm i pobudzi ciało do obrony.
dr Katarzyna Schmidt, 
psycholog psychoterapeuta

Korki ze slangu młodzieżowego ;P Zakumać slang

Spotkanie ze slangiem zacznijmy od anegdoty.
Do Picassa zwrócił się jeden ze zwiedzających wystawę:
- Przepraszam, mistrzu, ale ja ciągle nie mogę zrozumieć pańskich dzieł.
- A język chiński pan rozumie? — odpowiedział na to pytaniem Picasso.
- Nie.
- Więc widzi pan, z malarstwem jest podobnie jak z chińszczyzną - trzeba się go uczyć, aby zrozumieć.

Podobnie jest ze slangiem. Może się wydawać, że slang jest do zrozumienia, bo przecież to też po polsku, ale czasami trudno „zakumać” o czym inni gadają. Trzeba więc uczyć się znaczenia slangowych słów i zwrotów.

Sprawdźmy, jakim slangowym wyrażeniem można zastąpić czasownik rozumieć. Rozumieć to przede wszystkim kumać, czaić. Można też używać formy rozbudowanej: kumać czaczę i czaić bazę. Wyrażenie czaić bazę było swego czasu bardzo trendy, obecnie uważane jest za demode. Rozumieć, to również jarzyć, łapać, kapować, kminić. Od kminić utworzono wersję rozkminić, czyli rozgryźć.

Nawijka o Picassie mogłaby wyglądać następująco:
- Nie kapuję, o co chodzi u Picassa. A ty kumasz jego obrazy?
- Też nie kminię tego malarstwa, ale trochę poczytam, to może na wystawie coś zajarzę.
Agnieszka Pietrzyk
www.razemztoba.pl

Wiek mężczyzn a wiek kobiet - humor

Wiek kobiety można porównać do kontynentów, a wiek mężczyzn do marek samochodów. Sprawdź jakim kontynentem lub autem jesteś w chwili obecnej. 
Wiek mężczyzn:
0-20 lat - mężczyzna jest jak fiat: mały i figlarny.
20-30 lat - mężczyzna jest jak porsche: szybki i energiczny.
30-40 lat - mężczyzna jest jak citroen: perfekcyjny.
40-50 lat - mężczyzna jest jak polonez: obiecuje więcej niż może zrobić.
50-60 lat - mężczyzna jest jak żuk: trzeba go ręcznie zastartować.
60- ... lat - wypada zmienić markę.
Wiek kobiet:
0-20 lat - kobieta jest jak Azja: dobrze znana, ale jeszcze nie odkryta.
20-30 lat - kobieta jest jak Afryka: gorąca i wilgotna.
30-40 lat - kobieta jest jak USA: wydajna i technicznie doskonała.
40-50 lat - kobieta jest jak Europa: po dwóch wojnach światowych, wykorzystana, ale wciąż piękna.                                                                                             
50-60 lat - kobieta jest jak Rosja: wszyscy wiedzą, gdzie to jest, ale nikt nie chce tam jechać.
Źródło: Wydawnictwo Printex

Korki ze slangu młodzieżowego ;P Slang komórkowy

Telefon komórkowy to dzisiaj nieodłączny gadżet. Właśnie gadżet, bo przez młodych ludzi często traktowany jest jako trikowna zabaweczka, ciekawie wyglądające urządzonko. Pojawiają się nowe modele komórek a wraz z nimi nowe slangowe zwroty.
W jednym z wcześniejszych artykułów poznaliśmy już część słownictwa związanego z komórką. Dowiedzieliśmy się, że jednokomórkowiec to osoba, która ostentacyjnie obnosi się ze swoją komórką. Stara komórka o dużych rozmiarach nazywana jest cegłą. Nakarmić GSM albo  nakarmić komórkę to znaczy naładować aparat. Dowiedzieliśmy się też, że kolnąć to znaczy telefonować.

Dzisiaj uzupełnimy listę slangowych wyrażeń związanych z komórką. Tę listę otwiera słowo burakofon. Burakofon to telefon dzwoniący bardzo głośno  w mało odpowiednim
miejscu. Jeżeli komuś odezwie się komórka w kinie czy na poczcie, a dzwonek będzie wyjątkowo donośny, to możemy cicho skomentować, że burakofon dzwoni. Jeżeli nie chcemy, aby nasza komórka została przez kogoś nazwana burakofonem, ustawmy niezbyt głośno dzwonek i postarajmy się, aby jego dźwięk był znośny dla ucha. Burakofon czy cegła to nazwy o negatywnym zabarwieniu, ale w slangu istnieją też neutralny określenia aparatu telefonicznego, takie jak: fon, skrót od wyrazu telefon i kom, skrót od wyrazu komórka.
Z komórki można puszczać strzałkę, dzidę albo biedaka. Te określenia odnoszą się do jednego sygnału dawanego na komórkę drugiej osoby. Jeżeli ktoś wam powie, że zaraz puści strzałkę z nowym numerem telefonu, to znaczy, że da tylko jeden sygnał, po którym na wyświetlaczu pokaże się numer. Strzałkę, dzidę albo biedaka zwykle puszczamy wtedy, gdy chcemy, aby ktoś do nas oddzwonił.

Czy wiecie, co znaczy zwrot: wrzucić telefon do rzeki? Bynajmniej nie chodzi tu o dosłowne pozbywanie się aparatu. Jeżeli ktoś powie, wczoraj wrzuciłem telefon do rzeki, to informuje, że przez cały dzień nie odbierał telefonów. Czasami warto wrzucić komórkę do rzeki na kilka dni.
Agnieszka Pietrzyk
www.razemztoba.pl

Kung Fu Miś - hehe

Mała fanka / mały kibic - zabawne

Korki ze slangu młodzieżowego ;P Slang pracusiów

„Praca mnie fascynuje. Potrafię godzinami siedzieć i przyglądać się jej. Uwielbiam mieć ją koło siebie. Z moją pracą obchodzę się bardzo pieczołowicie. Do tego stopnia, że część mojej pracy jest u mnie już od kilku lat, a wygląda na zupełnie nietkniętą.”

Ten znakomity cytat z książki „Trzech panów w łódce, nie licząc psa” dobrze wprowadzi nas w temat tego artykułu. Zainteresujemy się bowiem slangowymi nazwami pracy.

W języku młodzieżowym dominują dwa określenia: tyrać i gibać. Tyrać to znaczy ciężko pracować. Od tyrać pochodnymi słowami są: tyra i tyrka, czyli męcząca praca. „Tyram i  tyram i nic z tego nie mam” - chyba wielu mogłoby się pod tymi słowami podpisać.

Z kolei gibać to określenie na monotonną, niewdzięczną pracę, wykonywaną przez długi okres czasu, źle płatną. Kasjerka w markecie mogłaby powiedzieć: Gibam się tak od trzech lat, każdego dnia po dziewięć godzin. Właśnie pracownicy kas sklepowych, również telemarketerzy nazywani są w slangu młodzieżowym gibaczami. Gibacz to jest pracownik wykonujący monotonną, niewdzięczną pracę bez możliwości awansu.

Najbardziej pogardliwym określeniem pracownika jest wyrażenie robol. Tak nazywani są głównie pracownicy fizyczni prezentujący się nieestetycznie. Czysty i zadbany robotnik na pewno nie zasłuży na miano robola.

Chyba wszystkim dobrze znane jest wyrażenie fucha. Jeżeli ktoś powie, że trafiła mu się fucha, to wiemy, że znalazł dobrą pracę. Inne określenie pracy w slangu to z niemieckiego arbajt. Jak nie trudno się domyślić, arbajt nie oznacza lekkiej pracy, lecz ciężką harówkę.

Inne popularne określenie na intensywną pracę to zwrot: jechać z koksem. Dla każdego czytelne jest zdanie: No panowie, koniec laby, jedziemy z tym koksem. Laba to oczywiście przerwa w pracy, wolny czas. Podobne znaczenie ma słowo fajrant ale zwykle odnosi się do zakończenia pracy. A czy wiecie, co to jest fajrantboys? Fajrantboys to grupa ludzi, która ma zawsze przerwę w pracy.

Na slangową listę słów związanych z pracą możemy też wpisać wyrażenie: szurać butem po rewirze, czyli spacerować po dzielnicy bez większego celu. Ten zwrot odnosi się głównie do bezrobotnej młodzieży z blokowisk.

Na koniec „pracowniczego” slangu przypominam jedno z praw Murphy'ego: „Maszyny powinny pracować, ludzie powinni myśleć”.

Agnieszka Pietrzyk
www.razemztoba.pl

Korki ze slangu młodzieżowego ;P Policja w slangu

Zmotoryzowani zapewne wiedzą, że pies z suszarką to policjant z radarem czyhający na kierowców przekraczających prędkość. Miłośnicy szybkiej jazdy nie lubią psów z suszarkami, nie lubią też krokodylków. Na to sympatyczne miano zasłużyły patrole Wojewódzkiego Inspektoratu Transportu Drogowego. Patrole te poruszają się zielonymi pojazdami stąd nazwa krokodylki.

Slangowe nazwy policji dowodzą, że służb porządkowe nie wszyscy darzymy wielkim  szacunkiem. Określenia typu: psy, psiarze, pały czy od dawna znane mendy mają charakter obraźliwy. Nawet wyrażenia smerfy i świetliki, choć mogą nam się miło kojarzyć, nie są pozytywnymi określeniami. Wydaje się, że najbardziej neutralna nazwa to gliny. Gliniarze tak bardzo zakorzenili się w potocznym języku, że określenie to straciło swoje pierwotne negatywne zabarwienie.

Inne określenia policji to czarnoziemy i antybloki. Czarnoziemami nazywani są policjanci z prewencji noszący czarne mundury. Z kolei antybloki czy antyblokersi to policjanci zajmujący się zwalczaniem blokersów. Przypominam, że blokersami nazywani są młodzi, sfrustrowani, pozbawieni perspektyw mieszkańcy blokowisk. Wśród blokersów panuje przekonanie, że są równymi ziomkami.

Na listę slangowych słów związanych z policją należy również wpisać nazwy wozów policyjnych. Najbardziej znane są suki, ale psy jeżdżą także lodówami i kabarynami. Na samochód policyjny z włączonym kogutem mówi się dyskoteka.
Na koniec proponuję anegdotę, której bohaterami są Marlena Dietrich i policjant.

Na wąskiej szosie w pobliżu Monte Carlo policja drogowa zatrzymała samochód prowadzony przez Marlenę Dietrich z nadmierną szybkością. Jeden z policjantów z wielce służbową miną zwrócił się do kobiety siedzącej za kierownicą, nie orientując się, że to sławna aktorka:
- Madame, pani niestety, przekroczyła 60-kę!
Na to aktorka zdjęła szeroki, przeciwsłoneczny kapelusz i powiedziała:
- Niech pan mi się dobrze przyjrzy! Zaraz dojdzie pan do wniosku, że jestem o wiele młodsza...
Agnieszka Pietrzyk
www.razemztoba.pl

Profesjonalny i zabawny trening motywacyjny, NLP z Mariuszem Szubą

Wybieram niezwykły powód żeby coś mieć, zamiast zwykłej wymówki, by tego nie zrobić.
Mariusz Szuba

Mariusz Szuba - certyfikowany Trener NLP i MASTER TRENER Time Line Therapy
Strateg i Mówca Motywacyjny rozpoznawalny w Polsce jako Numer 1 w tej dziedzinie. Skuteczność jaką cieszą się jego szkolenia jest najwyższą z możliwych rekomendacji dlatego pozwól sobie poznać ten styl prowadzenia a znajdziesz odpowiedź dlaczego było warto tak jak odpowiedziało sobie ponad 8000 osób, które wzieły udział w tym szkoleniu.
 Twórca MS TEAM oraz wielu projektów szkoleniowych,
Autor BestSellerów: “Legalny Doping Emocjonalny” i “Pokaż na co Cię stać”
Mariusz jest pierwszym w Polsce Master Trenerem Time Line Therapy™ oraz Trenerem Coachów. W obu metodykach Certyfikowany osobiście przez Twórcę Time Line Therapy™ - Tada James’a.
Certyfikowany Trener F.I.R.E.W.A.L.K.I.N.G przez Tolly Burkana (Kalifornia)
Bezpośredni uczeń Anthony Robbins’a, szkolony również przez takie nazwiska jak: Frank Farrelly, Richard Bandler, Robert Dilts, Les Brown, Tolly Burkan, którymi inspiruje się we własnej pracy.
Mariusz ma swoją stronę internetową, gdzie można kupić jego książki z dedykacją KLICK.
Strona organizacji, w której pracuje KLICK.
Mariusz ma nawet bloga (w blogspot) KLICK
Mariusz Szuba na ekranie
Oprócz praktycznych technik Mariusz zawiera w nim wiele historii, które również dają uczestnikom nowe punkty widzenia.
Siła tego treningu tkwi przede wszystkim w jakości zbudowanych emocji, dzięki którym uświadamiamy sobie ile odczuwalnej motywacji wciąż przeciekało nam przez palce. Uświadomienie sobie prawdziwej potęgi tej emocji daje nam zupełnie nowy obraz rzeczywistości, którą nazywamy przyszłością. A tam znajdzie ona swoje miejsce już na stałe

Korki ze slangu młodzieżowego ;P Slang muzyczny

Slang muzyczny nie ogranicza się do języka młodzieżowego. Można go usłyszeć w mediach, chętnie posługują się nim dziennikarze muzyczni. Możemy natknąć się na tego rodzaju slang w każdej chwili, proponuję więc rozszyfrować znaczenie kilku slangowych wyrażeń ze świata muzy.
Zacznijmy od tajemniczo brzmiących nazw: gig,, OST, epka. Na gig można się wybrać, bo gig to koncert, ta nazwa funkcjonuje na scenie hardcore, punk. OST jest skrótem z angielskiego Original Sound Track i oznacza ścieżkę dźwiękową. Jeżeli ktoś powie, że ma OST ze Szreka na kompie, to znaczy, że ma ścieżkę dźwiękową z tego filmu. Epka to również skrót z angielskiego Extended Play. Symbolem EP oznacza się płyty muzyczne (CD albo winylowe), które są zbyt długie by nazwać je singlem, ale zbyt krótkie, by zakwalifikować je jako album długogrający. Od symbolu EP utworzono epkę dla określenia płyt średniej długości. Ważną osobą w świecie muzy jest DJ. DJ jest skrótem od Disc Jokey i odnosi się do osoby zajmującej się puszczaniem muzy w klubach nocnych. Czasami tak nazywa się również prezentera radiowego. A czy wiecie, kim jest DJ Winampus. Na to miano zasługuje ten DJ, który nie do końca orientuje się w tajnikach muzy klubowej.
Każdy ma swój gust muzyczny. Jedni słuchają techniawy, czyli techno, inni dobrze się bawią przy wyrobach disneya, czyli wesolutkich piosenkach mówiących o radości i miłości. W naszym kraju wielu fanów ma też muzyka sacropolo. Nazwa sacropolo funkcjonuje głównie w odniesieniu do kompozycji Rubika i oznacza mieszankę muzyki religijnej z disco polo, są to utwory szybko wpadające w ucho mas i robiące wrażenie muzyki ambitnej.
Do slangu muzycznego należą też takie słowa jak: czynele, wiosło, majk, PCV, parapet. Czynelami nazywane są talerze, ale oczywiście nie chodzi o zastawę stołową, lecz o instrument muzyczny. Jeżeli jakiś muzyk powie, że musi wymienić wiosło, to znaczy, że planuje nabycie nowej gitary. Na mikrofon mówi się majk, a PCV to przedmiot używany jako instrument muzyczny w remixach piosenek, który brzmi jak uderzenie rurki o rurkę. Parapet jest pieszczotliwym określeniem syntezatora z zaprogramowanymi instrumentami, tonami, motywami perkusyjnymi.

Na koniec przypominam, że pani od muzyki w slangu nazywana jest szazą. 
Agnieszka Pietrzyk
www.razemztoba.pl

Korki ze slangu młodzieżowego ;P Piłkarski slang przed Euro 2012

Euro 2012 już za rok i trochę, powinniśmy więc powoli oswajać się ze slangiem piłkarskim. Od czasu jak przyznano Polsce organizację tego turnieju w slangu pojawił się termin: Euro 2012. Funkcjonuje on jako swoista jednostka czasu. Możemy usłyszeć, że ktoś planuje zrobić remont domu przed Euro 2012, a ktoś inny skończy szkołę dopiero po Euro 2012.

Mam nadzieję, że podczas Euro będziemy mieli okazję jak najczęściej wołać: Ale brazyliana! Brazyliana to określenie na zaawansowany technicznie i miły dla oka styl gry w piłkę nożną. Wywodzi się od reprezentacji Brazylii, która od lat słynie z pięknej gry. Ale piękna gra to nie wszystko, trzeba jeszcze strzelać gole. Łatwy do obrony gol wpuszczony przez bramkarza nazywany jest w slangu szmatą lub farfoclem.

Podczas Euro 2012 nie chcielibyśmy oglądać na boiskach drwali, czyli topornych zawodników nieposiadających techniki. Na słabego gracza mówi się również drewno.

Dobrze byłoby, gdyby nasza reprezentacja przede wszystkim składała się z wymiataczy, czyli znakomitych piłkarzy. Dobrą drużynę tworzy dobry trener. Drugi trener nazywany jest w slangu laptopem.

Nie ma futbolu bez boiska, bramek i piłki. Na boisko mówi się bojo, tak nazywa się głównie boiska osiedlowe. Bramka to inaczej buda, bramkarz broni więc budy. Na piłkę są trzy określenia: gała, bala, pimpka.

W piłce nożnej - jak w każdym innym sporcie - ważni są kibice. Niestety w tej dyscyplinie często mamy do czynienia z kibolami, czyli z kibicami chuliganami.
Nieodłącznym atrybutem kibica piłkarskiego jest pasiak, czyli szalik w paski z barwami ulubionej drużyny.

Czy wiecie, kto w slangu piłkarskim zasłużył na miano teletabisia? Otóż teletabiś to maskotka stadionu ciesząca się sympatią kibiców.

Twórcami slangu piłkarskiego są głównie kibice. To oni poprzez język wyrażają swój stosunek do ukochanej dyscypliny sportu. W wypadku futbolu największą dezaprobatę widać w nazywaniu Polskiego Związku Piłki Nożnej. Sytuacja w PZPN określana jest najczęściej jako burdel na kółkach.

Na koniec przypominam, że gol w slangu wcale nie oznacza trafienia gałą w budę. Gol to nieplanowana ciąża, wpadka.
Agnieszka Pietrzyk
www.razemztoba.pl

Korki ze slangu młodzieżowego ;P Slang palaczy

Papierosy w slangu nazywane są fajkami, szlugami, ćmiczkami, kiepami, flarami. Na papieros mówi się również dymek, skręt, palidło. Te określenia to dopiero początek papierosowego nazewnictwa, bo przecież fajka fajce nierówna.

Inaczej mówi się na całego szluga, a inaczej na zupełnie wypalonego. Cały papieros nazywany jest calakiem. Końcówkę fajki określa się jako: gwizdek, obstawa, pojara. Pojara może być królewska, czyli dopalona prawie pod sam filtr. Petoperz to też końcówka papierosa, ale nie taka zwyczajna, bo petoperzem nazywany jest niedopałek wystrzeliwany z palców, czasem w celu trafienia jakiejś osoby.
W slangu papierosowym znajdują się określenia, które odnoszą się do konkretnych marek papierosów. Jeżeli ktoś mówi, że jara 767, to znaczy, że pali papierosy LM. Nazwa 767 pochodzi stąd, że papierosy tej marki poukładane są szeregami w paczuszce. Pierwszy rząd ma 7 fajek, drugi ma 6, a trzeci 7. Bardzo popularne wśród młodzieży są vicki. Vicki to skrót od marki papierosów Viceroy. Jedni palą 767, inni vicki, a jeszcze inni cudzesy. Cudzesy to bynajmniej nie jest marka papierosów, lecz fajki, za które palacz sam nie płaci. Papierosy są drogie, nie brakuje więc amatorów na cudzesy. Cudzesy najłatwiej wyprosić, wyłudzić od kogoś, kto ma ramę, czyli całą paczkę fajek albo od kogoś kto ma wagon, czyli 10 paczek papierosów.
Nasi ustawodawcy dbają o to, abyśmy w miejscach publicznych nie natykali się na misjonarzy, czyli osoby palące w danej chwili papierosa. Według najnowszych zarządzeń palić nie wolno w szpitalach, przychodniach, przystankach, zakładach pracy. W akademikach i hotelach dla misjonarzy powinny być wydzielone osobne pomieszczenia. W małych restauracjach i pubach decyzja o paleniu będzie leżała w gestii właściciela.
Ćmiczków nie można po prostu palić, bo to lingwistycznie nudne. Należy je jarać, kopcić, kurzyć. Fajkę można też spawać, czyli odpalać od drugiego papierosa wcześniej zapalonego. Jeżeli zapytacie znajomego misjonarza o ogień, a on powie, że nie ma, to możecie poprosić, aby chociaż dał odspawać. Ewentualnie możecie poprosić o trójkę. Trójka to trzy zaciągnięcia się papierosem. Trójkę stosuje się zwykle wtedy, gdy jest tylko jedna fajka a dwóch lub więcej palaczy.

Slang uświadamia nam, że papierosy to bardzo szkodliwy nałóg. Proponuję dosłownie zrozumieć slangowe określenie: nakarmić raka, które odnosi się do czynności palenia. W ramach kampanii antynikotynowej przytaczam „skuteczny” sposób na rzucenie papierosów. Metodę tę stosował i zalecał Charlie Chaplin. Mówił on:
„Zanim wyciągnę papierosa, zapalam zapałkę. Następnie sięgam po papierosa i gaszę zapałkę. Potem odkładam zapałkę do pudełka i zapalam nową zapałkę, wyjmuję papierosa, gaszę zapałkę i odkładam papierosa. Wszystkie te czynności powtarzam aż do chwili, kiedy zaczyna mnie to złościć i ciskam papierosa razem z zapałkami na ziemię... „
Agnieszka Pietrzyk
www.razemztoba.pl

Niesamowicie śmieszni japońscy komicy. Warto zerknąć ;P

Korki ze slangu młodzieżowego ;P Slang dziecięcy

Maluch, brzdąc, berbeć, smyk, szkrab, małolat, szczyl, gnojek, szczeniak - tych określeń używamy w stosunku do dzieci. Jeżeli maluch jest uroczy nazywamy go brzdącem albo berbeciem, a gdy nas zaczepia, to obdarzamy go mianem szczyla albo gnojka. Semantyka powyższych określeń w dużym stopniu zależna jest także od intonacji; rodzic może przecież zwrócić się pieszczotliwie do swojej pociechy: Ty mój szczylu. Z kolei ktoś nielubiący dzieci może z niechęcią powiedzieć: Co za brzdąc!

Powyższe określenia są nam dobrze znane, ale czy wiemy kim jest dziecko słońca albo dziecko bananowe? Jeszcze bardziej tajemniczo brzmią takie wyrażenia jak: dzieci neostrady, dzieci gg bądź dzieci cukru.

W slangu mianem dzieci słońca obdarza się ludzi, którym się wszystko udaje. Chyba każdy z nas chciałby być dzieckiem słońca, ale nie dzieckiem bananowym. Wprawdzie dziecko bananowe to osoba bogata, ale również wykluczona społecznie, nielubiana. W szkołach dziećmi bananowymi nazywana jest młodzież, która demonstracyjnie obnosi się ze swoją zamożnością.

Apeluję! Nie bądźmy dziećmi gg, bo na to miano zasługują osoby robiące błędy ortograficzne i nieużywające znaków interpunkcyjnych. Określenie dziecko gg wzięło się od komunikatora GG, na którym rozpowszechniło się byle jakie pisanie.

Jeszcze jeden apel: Stop dla dzieci neostrady! Dzieci neostrady potrafią uprzykrzyć życie prawdziwym forumowiczom. Są to bowiem młodzi ludzie w wieku od 10 do 17 lat, którzy gorliwie udzielają się na forach internetowych, choć nie mają pojęcia, o czym mówią. Dzieci neostrady można rozpoznać przede wszystkim po komentarzach nie na temat.

Slangowe określenie dzieci cukru nie jest pochlebne, odnosi się bowiem do dziewczyn, które stylizują się na lalki Barbie, są "sztuczne", mają dużo makijażu i obciachowe, kiczowate ubrania.
Agnieszka Pietrzyk
www.razemztoba.pl

Korki ze slangu młodzieżowego ;P Alkoholowy slang

W slangu na piwo mówi się: browar, bro, bron, bronx, ben, bronek. Można więc pójść na Bronka, ale także na Heńka albo Leszka, bo Heniek to pieszczotliwe określenie piwa Heineken, a Leszek to piwo Lech. Określenia szpilka i bączek również odnoszą się do piwa, a raczej do wielkości i kształtu butelek. Szpilka to wąska, smukła butelka piwa o pojemności 0,33l, bączek to również butelka o pojemności 0,33l, ale o bardziej pękatym kształcie. Po dwóch piwach można być co najwyżej podchmielonym. Jeżeli ktoś jest jak dętka, to znaczy, że musiał wypić jakiś zajzajer albo kosinogę, czyli bardzo mocny trunek alkoholowy.

W slangu znajduje się wiele określeń na stan upojenia alkoholowego. Będąc pod wpływem, możemy powiedzieć: Ale mam fazę, jestem na bani, ale miałem niezłą bombę, jestem na cyku, wczoraj poszedłem w tango, jestem narąbany, nawalony. Imprezy, na których spożywa się duże ilości alkoholu też mają swoje slangowe nazwy. Są to: biba, libacja, faszering i melanż. Melanż oznacza ostrą popijawę, podczas której mocne trunki łączy się z innymi używkami. Jeżeli ktoś podczas biby zaleje robaka ma zwykle problemy z utrzymaniem równowagi. Ten taneczny stan po spożyciu nazywany jest w slangu lambadą. A co jest po libacji? Oczywiście ból głowy, czyli kac i uczucie suchości w jamie ustnej, czyli sahara.

Wiemy już jak w slangu mówi się na piwo. Sporządźmy sobie teraz listę pozostałych alkoholi. Zacznijmy od wódki. Wódka nazywana jest mineralką, naftą, goudą. Określenia krowa i małpka odnoszą się do rozmiaru wódek. Krową nazywana jest butelka wódki o pojemności 0,7l, a małpka to potocznie ćwiartka wódki, ewentualnie 200ml, bo od czasu naszego przystąpienia do Unii Europejskiej butelki o pojemności 250ml zostały wycofane, a w ich miejsce pojawiły się wódki o pojemności 200ml.

Kwadrat to też wódka, konkretnie Wódka Luksusowa. Nazwa nawiązuje do kwadratowego kształtu butelki. Z kolei bejca to Johnny Walker Black Label, nazywany tak z powodu koloru i smaku, który niedoświadczonym koneserom trunków wydaje się obrzydliwy.

Przejdźmy do win. W slangu na tanie wina mówi się: paciana, czachodym, czachojeb, mózgotrzep, ale chyba najbardziej znana jest siara, czyli Tanie wino konserwowane związkiem siarki, często o paskudnym smaku i zapachu. Trudno delektować się czymś, co nazywa się mózgotrzepem albo siarą.

Czas na slangowe określenia samogonu. Najbardziej znane to siwucha, czyli mętny, kiepskiej jakości bimber. Ogromną popularnością cieszy się slangowy termin: 1410. 1410 to nic innego jak przepis na bimber: 1 kg cukru, 4 l wody, 10 dag drożdży.

Zbliżamy się do alkoholi najgorszej jakości. Czy wiecie, co to jest błękit Paryża albo dykta? Tak nazywany jest denaturat. Trudno uwierzyć, ale niektórzy piją ten „trunek”.

Naszą slangową listę alkoholi zamykają sikacz, granat i pwn. Sikacz to trunek o niewielkiej zawartości alkoholu. Zwolennicy napojów wysokoprocentowych sikaczem nazywają piwo. Określenie granat odnosi się do mieszaniny alkoholi, które pozostały po imprezie. Do jednej butelki wlewa się wódkę, piwo, wino, wiśniówkę i już mamy wybuchowy napój, czyli granat. Skrót pwn kojarzy się zwykle z Polskim Wydawnictwem Naukowym, ale w alkoholowym slangu należy rozwinąć go następująco: piwo wino naraz.

Czynność spożywania alkoholu także ma swoje slangowe nazwy. Browarkowanie – jak nietrudno się domyślić – oznacza picie piwa. Gdy ktoś chleje, chlorzy albo tankuje to najprawdopodobniej spożywa wysokoprocentowe trunki w pokaźnych ilościach. Alkohol można też wytrąbić, czyli wypić wprost z butelki. W stosunku do butelki wódki często używa się terminu obalać, czyli opróżniać butelkę do dna. Identyczne znaczenie ma zwrot zrobić flakon.

Dobrze wiemy, kim jest żul, menel albo chlor, ale kto w slangu alkoholowym nazywany jest burżujem. Otóż burżuj to osoba mająca duże wymagania wobec pitego alkoholu. Burżuje pijają jedynie markowe wina i drogie wódki.
Agnieszka Pietrzyk
www.razemztoba.pl