Baba Jaga i przyjaciele czyli bajki do poprawki

Wiele się mówi o terapeutycznym działaniu bajek i baśni na dziecko. Wiele z tego jest oczywiście prawdą, bo literatura naprawdę potrafi zbawiennie wpłynąć na małego człowieka. Pamiętajmy jednak, że bajka bajce nie równa i niektóre bajki mogą wyrządzić więcej szkód niż pożytku.
Terapia złem
Wielu samozwańczych terapeutów, pedagogów a nawet nauczycieli zachwyca się terapeutycznym działaniem bajek i twardo obstaje przy tym, że bajka ma pokazywać, że dobro wygrywa a zło przegrywa. I co najważniejsze, że to właśnie jest element tak zwanej "bajkoterapii".
Ale co gdy to dobro faktycznie wygrało posługując się złem? Wilkowi rozpruto brzuch, wpakowano w niego kilogramy kamieni żeby miał nauczkę, innym razem wrzucono go do kotła z wrzątkiem, a Baba Jagę spalono w piecu. Tę karę akurat wymierzają same dzieci!
To nie wszystko bo przecież niegrzecznym dzieciom w niektórych bajkach obcina się paluszki za karę, inne straszy klapsami, strachami, potworami, upokarza czy zawstydza.
Czy to wszystko mają być elementy terapeutyczne? Jaka to terapia zapytuję? Jaki terapeuta pokazuje dziecku, że zło trzeba pokonać złem, że agresja, brutalne karanie, wymierzanie nauczki jest w porządku? I jaki terapeuta twierdzi, że są to wartości ponadczasowe?
Od wielu pokoleń
Wielu zwolenników takiego pojmowania bajkoterapii powie, że przecież te bajki od pokoleń czyta się dzieciom i jakoś nic się nie dzieje, że sami byliśmy na nich wychowani. To fakt niezaprzeczalny. Jednak nie znaczy to automatycznie, że te właśnie bajki są dobre, że nie należy zweryfikować ich zawartości.
Pamiętajmy, że owe bajki powstały setki lat temu, bardzo często nie znamy nawet ich autorów. Wiemy za to na pewno, że setki lat temu pedagogika jako taka nie istniała. Każdy kto napisał bajkę dla dzieci, w czasach, gdy tak naprawdę nikt nie przywiązywał do dzieci większej uwagi jako odbiorców literatury, stawał się automatycznie wybitnym literatem, bohaterem narodowym.
Cóż, wielu z tych bohaterów do dziś nimi pozostało mimo tego, że ich bajki, podkreślam bardzo często, zawierają elementy agresji, gróźb, wymuszania, zawstydzania, zastraszania dziecka, stosowania brutalnych i upokarzających kar. To nie jest terapia drodzy Państwo. I nie boję się tutaj przytoczyć tak popularnych i znanych nazwisk jak chociażby bracia Grimm, ukochany Julian Tuwim, Maria Konopnicka i inni wielcy literaci.
Bajki do poprawki
Nie bójmy się podważać takich bajek. Jako rodzice, pedagodzy, terapeuci powinniśmy to robić. Bajki napisane sto lat temu trzeba weryfikować na bieżąco, trzeba uwzględnić ich stosowność do czasów w jakich żyją nasze dzieci.
Trzeba widzieć zagrożenia jakie niesie ze sobą pokazanie dziecku, że zło trzeba pokonać złem. Nie wierzmy tym, którzy mówią, że dzieci nie rozumieją takich bajek, że nie odbierają tego realnie. To nieprawda. Dzieci rozumieją wszystko, dzieci wiele rzeczy biorą dosłownie. I to jest właśnie niebezpieczne.
Dobre bajki
Jakie bajki są dobre? Te, które promują pozytywne zachowania, wyrabiają zastanowienie się nad sytuacją, rozważenie dlaczego bohater postąpił niewłaściwie. Nie potępiają tego bohatera każąc go chłostą lub gorącym kotłem. Dają mu szansę na poprawę, na naprawienie swojego błędu. Odwołują się do współczucia, wzbudzają refleksję, pokazują że zło może być czasem wynikiem błędu, niezrozumienia.
Takie bajki wcale nie pokazują idealnego świata lecz dają dziecku sygnał, że tak zwane "zło" można przezwyciężyć całkiem innymi sposobami niż tym jakby się mogło wydawać oczywistym. Pamiętajmy także, że w obecnych czasach mam ogromy wybór, dostęp do wspaniałych bajek pisanych przez współczesnych pedagogów, terapeutów, którzy naprawdę wiedzą co to znaczy "bajka terapeutyczna".
Dlaczego wybierać te, które promują okrucieństwo? Tylko dlatego, że czytano je nam, gdy byliśmy dziećmi, dlatego że napisał je znany poeta? To stanowczo zbyt mało drodzy Państwo!

A może ze starych baśni uczynić pożytek? Na ich przykładzie nauczyć dziecko odróżniać fikcję od rzeczywistości?

Prześlij komentarz