Mit antydepresantów
Depresja jest w dzisiejszych czasach schorzeniem powszechnym. Wielu ludzi nie mogąc sobie z nią poradzić sięga po antydepresanty – lekarstwa, które poprzez wywołanie określonej reakcji neurochemicznej w mózgu, mają spowodować powrót do emocjonalnej równowagi i kompletne wyleczenie się z depresji.Dr. Irving Kirsch, syn żydowskich emigrantów z Polski, profesor psychologii na angielskim uniwersytecie w Hull a także profesor University of Connecticut w USA, w swojej najnowszej książce: „The Emperor’s New Drugs”, udowadnia, że depresja nie ma nic wspólnego z zachwianiem równowagi chemicznej w mózgu i dlatego leczenie jej antydepresantami jest kompletną pomyłką. Nawet jeśli w wielu przypadkach antydepresanty pomagaja wyleczyć depresję, nie jest to nic innego jak zwykły efekt placebo.
Dr. Kirsch studiował działanie efektu placebo na długo przed tym zanim zainteresował się antydepresantami. Placebo jest fascynującym zjawiskiem. Polega ono na tym, że podaje się choremu substancję, która jest absolutnie obojętna dla jego organizmu a jednak wywołuje ona szereg efektów, które zależą od tego na ile osoba, która przyjęła dany „lek”, wierzy w jego moc sprawczą. Na to, aby wywołac w chorym tak silne oczekiwanie składa się wiele rozmaitych elementów. Nie tylko istotna jest argumentacja lekarza, który jest w stanie przekonać pacjenta do tego, że lek (którym w rzeczywistości jest placebo) jest w stanie zdziałać cuda, ale także takie szczegóły jak kolor tabletki, fakt czy jest to kapsułka, drażetka czy też lek jest podawany w zastrzyku.
W czasie kuracji z udziałem placebo dzieje się często tak, jak obiecuje to doktor i pacjent czuje sie z dnia na dzień lepiej nieświadomy, że tak naprawde tym lekiem jest np. obojętna dla organizmu sól fizjologiczna. Placebo sprawdza się znakomicie lecząc ból, depresję, lęk, astmę, ale także pęknięte kości (!). Nie ma jednak reguły, że w każdym przypadku placebo zadziała tak samo. Mimo to sam proces jest zdumiewający, gdy mózg po podaniu placebo, które np. ma być teoretycznie silnym lekiem a astmę, jest w stanie wyprodukować efekt identyczny z tym, jaki daje autentyczny lek przeciwko astmie. Jaka jest zasada takiego działania – dla nauki wciąż pozostaje to tajemnicą.
Dr. Irving Kirsch, będąc psychologiem klinicznym, w sposób naturalny zainteresowany był zastosowaniem placebo w swojej specjalności. Przez lata zapisywał jednak swoim pacjentom antydepresanty, będąc przekonany o ich skuteczności. Mimo fascynacji efektem placebo, nie widział większego zastosowania tej techniki u osób cierpiących na depresję. Placebo działa w przypadku ludzi, w których da się wzbudzić optymizm i nadzieję. Ludzie chorzy na depresję to ludzie, którzy tej nadziei nie mają. Widzą oni świat w ciemnych kolorach a swoje własne życie bez sensu i szansy na poprawę. Dlatego poprzez podanie leku, starano się zmienić balans chemiczny w mózgu i wzbudzić nadzieję, która sama w sobie jest początkiem kuracji.
Dr. Kirsch badając to zjawisko zaczął analizować wyniki badań klinicznych, w czasie których testowano na pacjentach chorych na depresje, skuteczność poszczególnych środków antydepresyjnych. Badania dla dr. Kirscha były o tyle interesujące, że w czasie prób stosowano również (dla porównania) placebo. Analiza tych danych ogromne zaskoczyła doktora, gdy okazało się, że skuteczność wszystkich antydepresantów w żaden sposób nie pokrywa się z obietnicami składanymi przez firmy farmaceutyczne, w efektownych reklamach telewizyjnych.
Analizując dane pochodzące z badań klinicznych poszczególnych antydepresantów, dr. Kirsch doszedł do wstrząsającego wniosku, że 75% pozytywnych reakcji na lek okazało się być efektem placebo! Innymi slowy 3/4 całego efektu pochodziło z przeświadczenia pacjenta, że tak doskonały lek musi pomóc. Tak więc najważniejszym elementem całej terapii była wiara w poprawę stanu zdrowia. Zaskoczony takim obrotem sprawy dr. Kirsch, jeszcze raz przeanalizował dane kliniczne i jego wnosek był jeszcze bardziej radykalny. Biorąc pod uwagę wszystkie czynniki jakie wpływały na poprawę zdrowia pacjenta, procent skuteczności placebo okazal się być jeszcze wiekszy siegając 100%!!!
Nie oznacza to, że środki farmakologiczne nie oddziaływują na zdrowie człowieka. Z całą pewnością ich działanie nie jest dla organizmu obojętne. Specyfiki takie jak Paxil czy Zoloft tworzą jednak przede wszyskim… skutki uboczne. Są przyczyną zaburzeń na tle seksualnym, powodują bezsenność, suchość w ustach, drgawki, myśli samobójcze – lista tych skutków jest bardzo długa. Jedno z badań nad skutkami ubocznymi antydepresantów znalazło ich wpływ na to, że ludzie o orientacji heteroseksualnej, nagle ulegają fascynacji do własnej płci tworząc związki gejowskie. Po odstawieniu leków, wszystko wracało do normy. Antydepresanty mogą wywołać także stany maniakalne, w których ludzie stają się groźni nie tylko dla samych siebie, ale także dla otoczenia. Placebo – z drugiej strony – nie ma żadnych skutkow ubocznych.
Aby wyleczyć z depresji trzeba pacjenta przestawić z cyklu negatywnego na pozytywny. Trzeba dać mu nadzieję, która rozpoczyna efekt domina i leczy depresję, przełamując zaklęte koło choroby. Ludzie, którym pomogły antydepresanty nawet nie zdają sobie sprawy, że najbardziej aktywnym skladnikiem leku jaki zażywali, byli oni sami a nie lekarstwo.
Panuje mocno utrwalona opinia, że przyczyną depresji jest brak serotoniny, neuroprzekaźnika odpowiedzialnego za stymulacje komórek nerwowych. Najbardziej popularna grupa antydepresantów to tzw. selektywne inhibitory zwrotnego wychwytu, zwane powszechnie od angielskiego skrótu – SSRI. Ich zadaniem jest zwiększanie stężenia serotoniny wewnątrz szczeliny synaptycznej, przez co dłużej pobudzana jest komórka odbiorcza. Uznanie serotoniny za centralny punkt leczenia depresji, jest wg. dr. Kirscha – mitem. SSRI promowane przez rożne firmy farmaceutyczne różnią się od siebie składem chemicznym – tak więc ich działanie powinno być niejednolite. Jedne środki powinny działać lepiej a inne gorzej. Tymczasem wg. badań klinicznych wszystkie działają identycznie. W każdym przypdku – nieważne czy mamy do czynienia z Zoloftem czy Paxilem wg. badań klinicznych 60% pacjentów odczuwa po zażyciu takiego leku poprawę.
SSRI na dodatek nie są jedynymi antydepresantami stosowanymi w kuracji depresji. Obok nich istnieje także grupa leków zwana SSRE (selektywne podwyższacze zwrotnego wychwytu), których działanie jest odwrotne w porownaniu do SSRI. Ich zadaniem jest zmniejszanie produkcji serotoniny w mózgu. Takim lekiem jest np. francuski Tianeptine. Badania kliniczne nad tym antydepresantem wskazują, że skteczność dzialania Tianeptine osiąga 60%! Podobny sukces osiągają trójcykliczne leki przeciwdepresyjne, które stymulują inne niż serotonina neuroprzekaźniki. Badania kliniczne wskazują więc, że uznawanie neuroprzekaźników za centralny element leczenia depresji jest tragiczną pomyłką!
Firmy farmaceutyczne szybko zorientowały się, że produkowane przez nich antydepresanty nie spełniają pokładanych w nich oczekiwań i jedynym pozytywnym efektem jaki wnoszą jest efekt placebo. Jednak udało im się bardzo długo utrzymać wiedzę na ten temat w całkowitej tajemnicy. Na badania i promocję wydano krocie, wiec nie można było porzucić produktu, który tym samym przyniósłby kolosalne straty. Badania kliniczne leku tworzą materiał wyjściowy, na podstawie którego dopuszcza się dany lek do sprzedaży. Instytucje, które wydają takie zezwolenie (w USA jest to FDA) niemalże w każdym przypadku finansowane są w dużej części przez koncerny famaceutyczne co zamyka koło. 40% budżetu amerykańskiej FDA pochodzi z takich właśnie funduszy. Oznacza to, że dla urzędników ważniejsze stały się firmy farmaceutyczne niż zwykli, szarzy obywatele. Doszlo do tego, że kiedy w 2006 r niektóre firmy chciały ogłosić, że nie wszystkie badania kliniczne zakończyły się sukcesem – FDA stanowczo zaprotestowało i wręcz zmusiło je do zaniechania takich zamierzeń.
Depresja jest straszną chorobą. Jest ciemnością, która zabija światełko nadziei. Dlatego dr. Kirsch wcale nie namawia do kategorycznego odrzucenia antydepresantów. Jeśli komuś pomagają, to powinienien je dalej przyjmować. Nie zmienia to jednak faktu, że cała ta pomoc jest efektem placebo, tym razem w parze ze skutkami ubocznymi.
Nie ma całkowitej pewności czym jest depresja i jak ją leczyć. Zanim sięgnie się po antydepresanty, zawsze warto spróbować innych metod, takich jak ćwiczenia fizyczne. Ćwiczenia takie sę niezwykle efektywne w walce z depresją, bo wspomagają produkcję endorfin i wydalanie toksyn z organizmu. Jedyne skutki uboczne ćwiczeń to przyrost masy mięśniowej i ubytek tłuszczu. Niektórzy próbują walczyć z depresją za pomocą diety – ale póki co, żaden rodzaj diety nie wykazał skuteczności takiej metody. Można także zdecydować się na psychoterapię. Psychoterapia aplikowana regularnie, na długo utrzymuje ludzi poza stanami depresyjnymi. Niekiedy jest to kilkadziesiąt lat! Tymczasem w przypadku stosowaniu Prozacu, nawet gdy terapia skończy się całkowitym wyleczeniem, depresja wraca zwykle po dwóch latach…
Dwie krótkie notki na temat wniosków dr Irvinga Kirscha zamieszczona na Nowej Atlantydzie wzbudziły zainteresowanie ale także i sporo kontrowersji. Dlatego chciałbym dodać jeszcze kilka wyjaśnień. Jest to o tyle ważne, że rozmawiamy tu o krytycznym spojrzeniu na obecny sposób leczenia depresji i o ile mój wpis nie pretenduje do tego, aby zmienić radykalnie podejście do antydepresantów – to pokazuje je w innym świetle na podstawie badań psychologa klinicznego, który z pewnością jest osobą kompetentną w tym temacie. Miliony chorych bierze antydepresanty wierząc, że im pomagają. Tysiące lekarzy nie jest w stanie pogodzić się z myślą, że tak naprawde zapisują swoim pacjentom zwykłe placebo.
Dostałem kilka gorzkich listów od osób cierpiących na depresję, które twierdzą, że bez antydepresantów po prostu nie byłyby w stanie przeżyć następnego dnia i nie wierzą, że aby poczuć się lepiej – same siebie oszukują biorąc placebo.
Kiedy dr. Kirsch ogłosił wyniki swoich badań, podchodzono do nich z wielkimi wątpliwościami. Trudno było uwierzyć, że produkty sławnych i renomowanych firm farmaceutycznych nie tylko nie pomagają w zwalczeniu choroby ale jeszcze – poprzez skutki oboczne, mogą mieć negatywny wpływ na zdrowie. Takie wątpliwości miał rownież dr. Kirsch i aby mieć absolutną pewność co do swoich wniosków, do badań zaprosił innych lekarzy. Ci szybko – na podstawie danych z badań klinicznych leków – potwierdzili podejrzenia Kirscha!
Kropla drąży skałę i wiedza o tym, czym naprawdę są antydepresanty, powoli zaczęła docierać do powszechnej świadomości. Dr. Kirsch wyniki swoich analiz opublikował w fachowej prasie medycznej a stamtąd trafiły one na czołówki angielskich gazet i wielu lekarzy podeszło do tych badań bardzo serio.
Przeprowadzono sondę wśród tych lekarzy, którzy zapoznali się z wnioskami dr. Kirscha i 40% z nich przyznało, że zaproponowali oni swoim pacjentom alternatywyną do antydepresantów terapię.
Ci, którzy uznają, że czas zerwać z antydepresantami nie powinni tego robić bez wiedzy i pełnej akceptacji prowadzącego leczenie lekarza. Antydepresanty silnie uzależniają i nagłe ich porzucenie może sprawić, że depresja będzie po prostu nie do zniesienia. Dołączają się do tego halycynacje i zaburzenia koncentracji. Ilość zażywanych antydepresantów powinno się zmniejszać stopniowo i cały proces zabiera od 3 miesiecy do roku. Wiele informacji na ten temat można znaleźć w książce dr. Josepha Glenmullena „Coming off Antidepressants”
Dr. Kirsch w młodości sam cierpiał na depresję, dzięki czemu jest w stanie zrozumieć to, co przeżywa leczony przez niego pacjent. Do swoich wniosków doszedł na podstawie analizy badań i testów klinicznych, przeprowadzonych przez producentów leku. W badaniach tych używano także placebo aby wykazać stopień aktywności leku co znacznie ułatwiło tą analizę. Dostęp do tych badań ma każdy lekarz prowadzący działalność naukową. Największy problem leży w instytucjach, które dpopuszczają leki do sprzedaży. Pozwala im się podejmować takie decyzje mimo oczywistego konfliktu interesów, bo w ich skład często wchodzą ludzie, którzy pracowali poprzednio dla firm farmaceutycznych.
Prześlij komentarz