W slangu na piwo mówi się: browar, bro, bron, bronx, ben, bronek. Można więc pójść na Bronka, ale także na Heńka albo Leszka, bo Heniek to pieszczotliwe określenie piwa Heineken, a Leszek to piwo Lech. Określenia szpilka i bączek również odnoszą się do piwa, a raczej do wielkości i kształtu butelek. Szpilka to wąska, smukła butelka piwa o pojemności 0,33l, bączek to również butelka o pojemności 0,33l, ale o bardziej pękatym kształcie. Po dwóch piwach można być co najwyżej podchmielonym. Jeżeli ktoś jest jak dętka, to znaczy, że musiał wypić jakiś zajzajer albo kosinogę, czyli bardzo mocny trunek alkoholowy.
W slangu znajduje się wiele określeń na stan upojenia alkoholowego. Będąc pod wpływem, możemy powiedzieć:
Ale mam fazę, jestem na bani, ale miałem niezłą bombę, jestem na cyku, wczoraj poszedłem w tango, jestem narąbany, nawalony. Imprezy, na których spożywa się duże ilości alkoholu też mają swoje slangowe nazwy. Są to:
biba, libacja, faszering i melanż. Melanż oznacza ostrą popijawę, podczas której mocne trunki łączy się z innymi używkami. Jeżeli ktoś podczas biby zaleje robaka ma zwykle problemy z utrzymaniem równowagi. Ten taneczny stan po spożyciu nazywany jest w slangu lambadą. A co jest po libacji? Oczywiście ból głowy, czyli kac i uczucie suchości w jamie ustnej, czyli
sahara.
Wiemy już jak w slangu mówi się na piwo. Sporządźmy sobie teraz listę pozostałych alkoholi. Zacznijmy od wódki. Wódka nazywana jest
mineralką, naftą, goudą. Określenia
krowa i małpka odnoszą się do rozmiaru wódek. Krową nazywana jest butelka wódki o pojemności 0,7l, a małpka to potocznie ćwiartka wódki, ewentualnie 200ml, bo od czasu naszego przystąpienia do Unii Europejskiej butelki o pojemności 250ml zostały wycofane, a w ich miejsce pojawiły się wódki o pojemności 200ml.
Kwadrat to też wódka, konkretnie Wódka Luksusowa. Nazwa nawiązuje do kwadratowego kształtu butelki. Z kolei
bejca to Johnny Walker Black Label, nazywany tak z powodu koloru i smaku, który niedoświadczonym koneserom trunków wydaje się obrzydliwy.
Przejdźmy do win. W slangu na tanie wina mówi się:
paciana, czachodym, czachojeb, mózgotrzep, ale chyba najbardziej znana jest siara, czyli Tanie wino konserwowane związkiem siarki, często o paskudnym smaku i zapachu. Trudno delektować się czymś, co nazywa się mózgotrzepem albo siarą.
Czas na slangowe określenia samogonu. Najbardziej znane to
siwucha, czyli mętny, kiepskiej jakości bimber. Ogromną popularnością cieszy się slangowy termin:
1410. 1410 to nic innego jak przepis na bimber: 1 kg cukru, 4 l wody, 10 dag drożdży.
Zbliżamy się do alkoholi najgorszej jakości. Czy wiecie, co to jest
błękit Paryża albo dykta? Tak nazywany jest
denaturat. Trudno uwierzyć, ale niektórzy piją ten „trunek”.
Naszą slangową listę alkoholi zamykają
sikacz, granat i pwn. Sikacz to trunek o niewielkiej zawartości alkoholu. Zwolennicy napojów wysokoprocentowych sikaczem nazywają piwo. Określenie granat odnosi się do mieszaniny alkoholi, które pozostały po imprezie. Do jednej butelki wlewa się wódkę, piwo, wino, wiśniówkę i już mamy wybuchowy napój, czyli granat. Skrót pwn kojarzy się zwykle z Polskim Wydawnictwem Naukowym, ale w alkoholowym slangu należy rozwinąć go następująco: piwo wino naraz.
Czynność spożywania alkoholu także ma swoje slangowe nazwy.
Browarkowanie – jak nietrudno się domyślić – oznacza picie piwa. Gdy ktoś
chleje, chlorzy albo tankuje to najprawdopodobniej spożywa wysokoprocentowe trunki w pokaźnych ilościach. Alkohol można też
wytrąbić, czyli wypić wprost z butelki. W stosunku do butelki wódki często używa się terminu
obalać, czyli opróżniać butelkę do dna. Identyczne znaczenie ma zwrot zrobić flakon.
Dobrze wiemy, kim jest
żul, menel albo chlor, ale kto w slangu alkoholowym nazywany jest burżujem. Otóż
burżuj to osoba mająca duże wymagania wobec pitego alkoholu. Burżuje pijają jedynie markowe wina i drogie wódki.
Agnieszka Pietrzyk
www.razemztoba.pl