Typy kierowców. Do jakiego z nich zaliczasz się ty? - zabawne

1. Dresiarz za kółkiem:
Opis osobowości:
Zwykle osobowości brak, choć występują tutaj szczątkowe cechy takie jak: złośliwość,
skłonność do brutalności i używek. Prawie nie występuje w wieku powyżej 35 lat, gdyż
naturalna selekcja i przydrożne drzewa ograniczają znacząco populacje.
Główne wady i zagrożenia:
- zachowuje się jak król szosy, wynika to z poczucia wyższości wobec reszty (myślącej)
świata,
- wyprzedza na trzeciego,
- zajeżdża drogę,
- omija korek i kolejkę do skrętu na każdy możliwy sposób,
- bardzo nadmierna szybkość,
- wszystkie inne zagrożenia wynikające z ograniczonej wyobraźni i niskiego IQ.
Ulubione samochody:
Zależnie od zasobności portfela, ale na pewno nie będzie to Wartburg kombi. Autko musi być
szpanerskie, nawet jeśli jest tanie. Nawet maluch będzie miał przyciemniane szyby, spojler,
 płytę CD na lusterku (obowiązkowo!) i dużą naklejkę w obcym języku (treść nieistotna,
najczęściej PIONEER) a jak starczy forsy to i neonówki pod podwoziem...Wewnątrz sprzęt
grający musi być najlepszy (czytaj: z największą liczbą
migających lampek) i głośniki skierowane na zewnątrz, żeby wszyscy wiedzieli, że jedzie
nie byle kto. Bardziej zamożni Młodociani używają
samochodów lepszych marek dochodząc nawet do BMW. Jest też pewna zasada: -im lepszy
samochód tym mniej ozdobników - po prostu nie są już wtedy konieczne do nęcenia panienek.

2. Żółtodziób
Opis osobowości:
Jest to osobnik zaraz po kursie prawa jazdy więc może to być każdy rodzaj osobowości.
Zwykle po przejechaniu pierwszego tysiąca kilometrów zamienia się w normalnego kierowcę
lub przechodzi do innej kategorii z mojej listy.
Główne wady i zagrożenia:
- zbyt mała prędkość,
- nieprzemyślane manewry,
- jazda bez świateł,
- kłopoty z manewrowaniem po zatłoczonym skrzyżowaniu.
Ulubione samochody:
Nie ma reguły. Najczęściej taki, jaki rodzice przeznaczają na straty.

3. Sixa
Opis osobowości:
Żeńska odmiana Żółtodzioba. Przedstawicielki tej grupy najczęściej w prostej linii
przechodzą do grupy nr 4. Jeśli uda się im wyjść poza moją listę -proszę o kontakt listowny
celem złożenia osobistych gratulacji
Główne wady i zagrożenia
- zbyt mała prędkość,
- bezsensowne manewry,
- jazda bez świateł,
- kłopoty z manewrowaniem po zatłoczonym skrzyżowaniu,
- hamowanie na zakręcie, etc.
Ulubione samochody
Małe, ponieważ zbyt odległe fragmenty mogłyby zostać zapomniane podczas parkowania lub
zakręcania.

4. Kobieta za kierownicą
Opis osobowości:
Matka, żona, kochanka.
Główne wady i zagrożenia
Poza wadami wymienionymi w pkt. 3 dochodzą inne, które przy sixie można było przemilczeć,
ale tutaj już nie. Temat - rzeka , ale spróbuję:
- niemal całą uwagę pochłania jej strona techniczna prowadzenia samochodu,
- trzyma się kurczowo środka jezdni,
- używa lusterek wyłącznie do poprawiania make-up'u,
- włącza lewy kierunkowskaz i skręca w prawo,
- zero kontaktu z innymi użytkownikami drogi, brak reakcji na standardowe znaki dawane
ręką lub światłami (Co tak śmiesznie miga??),
- obserwuje tylko wąski fragment drogi przed maską,
- nagle hamuje (np. tuż przed skrzyżowaniem gdy zapala się żółte światło),
- prędkość uzależnia od aktualnego nastroju a nie od warunków,
- zero wyobraźni i przewidywania,
- wjeżdża na skrzyżowanie mimo, ze nie może z niego zjechać i oczywiście zostaje na nim
przez kolejną zmianę świateł tworząc korek,
uff... bolą mnie palce od klawiszy..., ;)))
- blokuje szybki pas, bo za 5 kilometrów skręca w lewo,
- po długim oczekiwaniu na drodze podporządkowanej w końcu zamyka oczy, zaciska dłonie na
kierownicy i... rusza... no i... Bum!!!,
- stwarza zagrożenie nawet po opuszczeniu samochodu potrafi go bowiem zaparkować na środku
skrzyżowania, lub 5 cm od otwierających się na zewnątrz drzwi czyjegoś domu.
Ulubione samochody
Nie rozróżnia marek. Zwykle małe lub średnie, czasem (gorzej) większe.
Uwaga: Do kobiet za kierownicą rzadko zaliczają się też niektórzy mężczyźni. Są to przypadki
beznadziejne ale i nieliczne przez co nie chce mi się dla nich tworzyć oddzielnej kategorii.
.. Dupa Wołowa?.

5. Kapelusznik

Opis osobowości
Drobnomieszczanin, w weekendy zwany tez niedzielnym kierowcą.
Główne wady i zagrożenia
- zbyt wolna jazda, często najszybszym pasem,
- brak reakcji na sygnały świetlne,
- anemiczne i niesygnalizowane manewry,
- przyprawiające innych o ataki bluźnierstwa dojeżdżanie na luzie do skrzyżowania,
- fanatyczne przestrzeganie ograniczeń prędkości,
- patrzy tylko przed siebie, gdyż utrzymanie się na prostej drodze absorbuje 100% jego
uwagi.
Ulubione samochody
Wszystkie modele Skody, ale głównie te starsze. W grę wchodzą też Trabanty i duże Fiaty,
czasem maluchy.
Uwaga: Skarcony używa brzydkich wyrazów. Jest przekonany, że wszyscy użytkownicy drogi
oprócz niego to wariaci chcący się pozabijać.

6. Weteran szos
Opis osobowości
Jeździ samochodem tak długo, że powinien nauczyć się już paru podstawowych rzeczy, a się
nie nauczył. Zna wszystkie potrzebne mu drogi na pamięć. Wszelkie zmiany pierwszeństwa i
objazdy traktuje jako złośliwość Zarządu Dróg Miejskich wobec jego osoby.
Główne wady i zagrożenia
Wszelkie zagrożenia wynikające ze złego stanu technicznego samochodu i właściciela.
Ulubione samochody
Stare trupy odziedziczone po przodkach którzy zginęli w kampanii wrześniowej.

7. Rolnik przejazdem w mieście

Opis osobowości
Rolnik przejazdem w mieście. Nocą nosi nazwę cicho-ciemny, bowiem zapala światła dopiero na
wyraźne żądanie policjanta. Zaraz potem zresztą gasi.
Główne wady i zagrożenia
- niemożność zrozumienia, że w Fiata 125 wchodzi tylko 5 osób i 50 kg buraków, a każdy
dodatkowy burak stwarza ryzyko, że samochód zapadnie się pod własnym ciężarem,
- brak zrozumienia dla obowiązku włączania w nocy świateł przy jednoczesnych podwyżkach
cen elektryczności,
- nieumiejętność poruszania się po ulicy szerszej niż 6 metrów,
- ignorowanie wszelkich objawów niesprawności samochodu,
- nieznajomość znaków drogowych i przepisów.
Ulubione samochody
Fiat 125, Żuk, Tarpan - obowiązkowo przerdzewiałe na wylot.
Uwaga: Nie drażnić! Na wszystkie pytania przytakiwać! Rozdrażniony zawoła kolegów i
zablokują całą drogę. Kilka razy akcja taka rozszerzyła się na cały kraj.

8. Polski chamek
Opis osobowości
Cham pospolity. Ma kłopoty z czytaniem, pisaniem i liczeniem. Jego zachowanie wynika z
chęci odreagowania na upokorzenia codzienności.
Główne wady i zagrożenia
- zajeżdża drogę,
- nie przepuszcza nawet jeśli nic mu to nie szkodzi,
- wciska gaz, kiedy próbujesz go wyprzedzić, a jak zrezygnujesz - zwalnia,
- omija korek i kolejkę do skrętu na każdy możliwy sposób,
- i wiele innych, które jego mały móżdżek wymyśla on-line.
Ulubione samochody: Brudne.

9. Procentowiec
Opis osobowości
Pijak - minimum 4 piwa przed jazdą.
Główne wady i zagrożenia
Wszelkie związane z pomrocznością jasną.
Ulubione samochody
W jego stanie - bez znaczenia. Byleby jechało samo.

10. Dawca narządów
Opis osobowości
Kierowca motocykla wyścigowego z umiejętnościami rikszarza. Jeździ i żyje szybko i krótko.
Główne wady i zagrożenia
- bardzo nadmierna prędkość,
- może przejechać na wylot przez samochód nie posiadający wzmocnień bocznych,
- w wypadku może uszkodzić swoje narządy, jakże cenne dla społeczeństwa.
Ulubione samochody
Używa tylko motocykli. Im są głośniejsze - tym lepiej. Jeśli zdjęcie tłumika nie wystarczy
dawca przy każdym przyspieszaniu wydaje ustnie dźwięk:
UUUaaaaaaeeeeeeeeeeerrrrrrrrrrrrrrrrrrrr!!!!!!

Z pamietnika pracownika - humor

PONIEDZIALEK - Dostalismy komputery. To takie telewizorki z pudelkiem i
 kawalkiem harmonii. Fajne sa.
 WTOREK - Caly dzien siedze przed komputerem. Chyba sie popsul.
 SRODA - Przyszedl nasz kierownik i wlaczyl komputer do gniazdka.
 CZWARTEK - Dzisiaj pracujemy na komputerach jak szaleni. Dostalem sie na
 10 level. Ale Zlotówa byl lepszy. Padl na 12-tym.
 PIATEK - Nie moge przejsc 13 poziomu. Dzisiaj chyba znowu zostane na
 noc.
 SOBOTA - Rano przyszli policjanci. Zona zglosila moje zaginiecie. Na
 razie zamieszkam u Zlotówy.
 NIEDZIELA - Bank zamkniety. Nie moge sie doczekac poniedzialku.
 PONIEDZIALEK - Dzisiaj szkolenie. Razem ze mna idzie Zlotówa i Bromba.
 Wykladowca zalamal sie juz po 10 minutach. Cos jednak wynieslismy z tego
 szkolenia. Ja mam piekny komplet dlugopisów, a Zlotówa nowy rzutnik.
 WTOREK - Nareszcie mamy kserokopiarke. Przy pierwszym uruchomieniu
 Zlotówa  naswietlil sobie oczy. Pózniej Bromba postanowila odbic sobie
 slownik. Teraz czekamy na nowa kserokopiarke. I na powrót Bromby ze
 szpitala.
 SRODA - Alarm bombowy. Ewakuacja budynku. Ktos zostawil podejrzana
 reklamówke w toalecie. Saperzy ja zdetonowali. Teraz potrzebny bedzie
 remont WC, a nasz dyrektor bedzie musial jeszcze raz zrobic zakupy.
 CZWARTEK - Wyplata. Postanowilem zaszalec. Kupilem sobie nowe skarpetki.
 Nawet niedrogo, choc na druga musialem pozyczyc.
 PIATEK - Razem z Ziutkiem jedziemy w delegacje. Niestety, mój rower ma
 przebite kolo, wiec Ziutek bierze mnie na rame. Po drodze zatrzymujemy
 sie na nocleg. Spanie na swiezym powietrzu ma swoje dobre strony.
 SOBOTA - Delegacja bardzo sie udala. Wszyscysmy sie fajnie bawili.
 Najgorzej bede wspominal Izbe Wytrzezwien.
 NIEDZIELA - Rano okazalo sie, ze ukradli nam sluzbowy rower. Do domu
 wracalismy wiec na piechote.
 PONIEDZIALEK - Mamy nowa pracownice. Postanowilismy wymyslic jej jakas
 ksywke. Po 3 godzinach intensywnego myslenia juz ja mielismy.
 Nazwalismy  ja: Nowa.
 WTOREK - Nowa dzisiaj nie przyszla. Podobno zrezygnowala z pracy. To
 wina Zlotówy. Nie kazdy wytrzyma na widok grubego faceta ubranego
 jedynie  w  banknot 10 zlotowy.
 SRODA - Bromba wrócila ze szpitala. Ale trafil tam Ziutek ze
 skomplikowanym zlamaniem kosci sródrecza. Upadla mu jakas kartka i
 poprosil Brombe, zeby  sie odsunela. Wtedy ona poszla mu na reke.
 CZWARTEK - Z okazji wdrazania u nas nowoczesnych technik pracy,
 kierownik kazal nam pisac na komputerach. Jako pierwsza kompu ter
 zapisala Bromba. Na  moim tez juz brakuje miejsca.
 PIATEK - Czyscimy komputery. Okazalo sie, ze kierownikowi chodzilo o cos
 innego. Za to teraz komputery w ogóle juz nie dzialaja. Moze woda byla
 za  goraca?
 SOBOTA - Nareszcie lykent. Zbieramy ze Zlotówa grzyby. Odchodza razem z
 tynkiem. Na niedziele zostanie nam juz tylko przedpokój.
 NIEDZIELA - Rano wpadl do nas sasiad z góry. Do czasu wyremontowania
 sufitu  bedziemy mieszkac we trzech.
 PONIEDZIALEK - Spóznilem sie do pracy. Wszystko przez te korki. Juz mi
 sie  calkiem przetarly. Bede musial sobie kupic jakies inne buty (Ale
 drugi raz  juz nie kupie sandalów. W zimie.).
 WTOREK - Zostalem wlascicielem komórki. Ze Zlotówa juz nie dalo sie
 mieszkac.
 SRODA - Zginal mój zszywacz. Nikt sie nie chce przyznac. Ale ja
 podejrzewam  Brombe. Ma nowa sukienke.
 CZWARTEK - Pogodzilem sie z zona. Ziutka. Moja zada rozwodu. Rozprawa
 jutro.
 PIATEK - Siedzimy z zona przed sala rozpraw. Nagle slychac, jak sedzia
 krzyczy do woznego: powódke! Idziemy do domu. Nie bedzie nas sadzil
 jakis  pijak.
 SOBOTA - Bylismy na imieninach u Bromby. Strasznie sie wymalowala i
 wystroila. Wygladala jak pisanka. Zlotówa tak jej powiedzial. Wtedy ona
 zaproponowala, ze ugotuje mu jajka. Zlotówa jakos dziwnie zbladl. Jajek
 w  kazdym badz razie nie bylo. Byla kura i Coca-Cola. Podobno po
 okazyjnej  cenie. Import z Belgii.
 NIEDZIELA - Jakos dziwnie sie czuje. Dowiedzialem sie równiez, ze Bromba
 jest w szpitalu. U Zlotówy nikt nie odbiera. Pewnie pojechal na ryby.
 PONIEDZIALEK - Ciagle kiepsko sie czuje. Lekarz powiedzial, ze to
 zatrucie,  wiec dzisiaj siedze w domu. Postanowilem poogladac sobie
 telewizje. Niestety, wieczorem juz nie moglem nic ogladac. Sasiedzi
 zasuneli zaslony.
 WTOREK - Jestem w pracy. Wszyscy juz wyzdrowieli. Milo popatrzec na
 znajome  twarze. Zeby tylko tak Bromba wszystkiego nie zaslaniala.
 SRODA - Zaintstalowali u nas w pracy automat z Pepsi Cola. Albo mamy
 straszne szczescie albo ten automat jest popsuty. Wszyscy wrzucajacy
 monety  zawsze cos wygrywaja.
 CZWARTEK - Zab mnie strasznie rozbolal i w naglym przyplywie odwagi
 poszedlem do dentysty. Na fotelu po mojej odwadze juz nie bylo sladu.
 Wyskoczylem z fotela jak z procy. Dopiero po pokonaniu jakichs 5 km
 wyjalem  z zeba wiertlo. Po jakims czasie dogonil mnie dentysta.
 Samochodem.
 Znalazl  mnie po szlaczku z czesci jego aparatury, jaki za soba
 zostawilem. Jej splacanie zajmie chyba reszte zycia. Moich dzieci i
 wnuków. Za to zab  juz  mnie nie boli.
 PIATEK - Dla poprawienia wystroju biura Bromba przyniosla jakies
 zielsko  w   doniczkach. Zlotówa jak to zobaczyl, strasznie sie
 ucieszyl. Powiedzial  mi,  ze to marihuana i zaczal robic skrety. Fajny
 mial odlot. Po tym jak  to Bromba zobaczyla. Zreszta, to nie byla wcale
 marihuana, tylko jakies paprotki.
 SOBOTA - Poszedlem z Bromba i Zlotówa do kina. Bromba przyniosla wiadro
 popcornu. Ale cholera nie chciala sie podzielic. Mielismy miejsca w
 pierwszym rzedzie. Po reklamach Zlotówa zwymiotowal, ja caly seans
 plakalem  (choc to byla komedia), a Bromba dostala zeza rozbieznego.
 NIEDZIELA - Pojechalismy ze Zlotówa na ryby. Ale smazalnia byla
 zamknieta. Pojechalismy wiec do mieszkania Zlotówy. Skonczylo sie jak
 zwykle: na sledzikach i wyborowej.
 PONIEDZIALEK - Bromba powiedziala, ze napilaby sie herbaty. Ja na to, ze
 ja  tez. Niestety, herbaty nie ma juz od dwóch tygodni.
 WTOREK - Dzisiaj Zlotówa zrobil wszystkim herbaty. Byla jakas dziwna,
 jakby ziolowa. Ciekawe, dlaczego paprotki Bromby nie maja juz lisci.
 Przeciez  to  jeszcze nie jesien .
 SRODA - Po pracy poszlismy z Ziutkiem na mecz. Bylo extra. Pilkarze
 poczatkowo grali niemrawo, ale za to w drugiej polowie juz bardzo szybko
 poruszali sie po boisku. Za nimi zas gromada kibiców. Padly tez bramki.
 Obie. W ogóle atmosfera byla bardzo goraca. Za to caly czas schladzaly
 nas  policyjne sikawki. Mam z tego meczu duzo pamiatek: policyjny kask,
 palki,  tarcza z napisem POLICJA, skrawki munduru, siniak od lawki na
 plecach, wybite dwa przednie zeby, jakies szaliki.
 CZWARTEK - Nudy. Gdyby Zlotówa niechcacy nie podpalil biurka kierownika,
 dzien bylby na straty. Na kierowniku dlugo jeszcze utrzymywala sie
 piana. Nie tylko ta z gasnicy.
 PIATEK - Ziutek przyszedl dzisiaj bardzo wesoly. Co prawda nie minelo
 jeszcze 48 godzin, ale go juz wypuscili. Jutro nasza druzyna ma mecz
 wyjazdowy. Ziutek obiecal, ze mi cos przywiezie.
 SOBOTA - Dzisiaj pierwszy raz w zyciu lecialem. Potracil mnie samochód.
 Ciezarowy. Kierowca ciezarówki bardzo sie wkurzyl i zaczal mocno trzasc
 drzewem na którym wyladowalem. Gdyby mu w miedzyczasie nie ukradli wozu,
 kto  wie jak by to sie skonczylo.
 NIEDZIELA - Nareszcie zdjeli mnie z drzewa. Strazacy to super goscie.
 Zabrali mnie na akcje. Nie wiem, dlaczego sie smiali. Przeciez ten kot
 którego zdjeli z drzewa nie byl wcale do mnie podobny.

Humorystyczny Horoskop

Baran (20.III - 18.IV)
Urodzeni pod tym znakiem są z natury rzeczy ociężali umysłowo i z trudem uczą się najprostszych czynności. Tylko długotrwałym biciem można Barana skłonić do przyswojenia minimum wiedzy (tabliczka mnożenia, wyjątki na "RZ."). Ludzie spod tego znaku z powodu swojej tępoty dezorganizują wszystko w pracy, dzięki czemu awansują szybko na wysokie stanowiska. W kontaktach towarzyskich Barany są z reguły niezmiernie uciążliwe i z powodu najmniejszego pretekstu, a nierzadko i bez, wywołują karczemne burdy i bijatyki. Na szczęście żyją krotko.  

Byk (19.IV - 19.V)

Wdzięk powiatowego Casanovy i skłonności homoseksualne. Niczym nie zmącone przekonanie, że jest pępkiem świata. Lubi mizdrzyć się zarówno przed lustrem jak i w pracy. Najbliższą rodzinę terroryzuje od urodzenia do późnej starości. Nigdy niczego nie czyta, choć o wszystkim ma z góry wyrobione zdanie. Poci się.

Bliźnięta (20.V - 20.VI)
Ludzie spod tego znaku w ogóle nie osiągają dojrzałości zarówno intelektualnej, jak i uczuciowej. Jedyne co naprawdę potrafią, to raz w tygodniu wypełnić kupon Toto-lotka. Niezdarnie to ukrywają, ale największa przyjemność sprawia im dłubanie w nosie. Zapraszając takiego do domu należy pamiętać, ze kradnie i koniecznie przed wyjściem zrewidować.

Rak (21.VI - 21.VII)
Szkoda słów.. Nie pomoże nawet oddział zamknięty. Urodzeni pod znakiem Raka oszukują na każdym kroku, zdradzają, uwielbiają podłożyć świnie. Rakom nie można Wierzyc nigdy i w niczym. Jeśli np. Rak mówi, że ceni sobie twoją przyjaźń, to można być pewnym, że przed godziną napisał do szefa donos. Raki stale komuś czegoś zazdroszczą, a po dwudziestym piątym roku życia łysieją, garbią się i tracą zęby. Słusznie zresztą.

Lew (22.VII - 21.VIII)
Urodzeni pod znakiem Lwa od najmłodszych lat mają skłonności do narkomanii, pijaństwa i najbardziej brutalnej rozpusty. Nie lubią się uczyć, z trudem kończą szkoły, nawet specjalne. Uwielbiają krzywoprzysięstwo i bardzo chętnie zeznają przed sadem. Zdemaskowani wywołują awantury i dantejskie sceny. W życiu rodzinnym Lwy na szczęście nie uczestniczą.

Panna (22.VIII - 21.IX)
Bardziej osobiste wiązanie się z ludźmi urodzonymi pod tym znakiem to rzecz beznadziejna, bo Panna - zarówno rodzaju męskiego, jak i żeńskiego - jako partner erotyczny wykazuje wdzięk słonia i pomysłowość królika. Dzieci ze związku Panny z jakimkolwiek innym znakiem kończą na ogół w klinikach dla nerwicowców. Umysłowo Panna pozostaje zawsze stuprocentowa dziewicą.

Waga (22.IX - 22.X)
Trzeba mięć prawdziwego pecha, żeby urodzić się pod znakiem Wagi. To przesądza właściwie o wszystkim. Wagi mają krótką pamięć i wzrok, dwie lewe ręce, tępy słuch i dowcip, ambicje zawodowe i poczucie humoru w zaniku. Nie maja natomiast szczęścia do pieniędzy, powodzenia w miłości, rozumu i zdrowia. Ze względu na to, że mają to, czego nie mają, Wagi są idealnymi współmałżonkami.

Skorpion (23.X - 21.XI)
Ma manię prześladowczą. Nic nie jest w stanie zmienić jego przekonania, że za liczne, stałe niepowodzenia Skorpiona winien jest zawsze ktoś inny, a nie on sam. Ze strachu atakuje pierwszy i od tyłu. Z przyjemnością dręczy zwierzęta i marzy o posadzie dozorcy w ZOO.

Strzelec (22.XI - 20.XII)
Osobnik spod tego znaku wykazuje dużo energii i pomysłowości - urodzony działacz społeczny. Oczywiście do czego się nie weźmie, to spieprzy. W dzieciństwie zabierał młodszym dzieciom cukierki. Ma skłonności do samogwałtu i podgląda w toalecie. Na starość pisuje wspomnienia od początku do końca zmyślone.

Koziorożec (21.XII - 19.I)
Każde zdrowe i dbające o swój rozwój społeczeństwo powinno natychmiast izolować osoby spod znaku Koziorożca. Koziorożec, sam alkoholik i analfabeta, chętnie deprawuje młodzież, gwałci staruszki, póki nie popadnie w nieuchronną impotencje. Nadaje się wyłącznie do kopania rowów, a i to pod nadzorem. Jego życie rodzinne, totalne zero.

Wodnik (20.I - 18.II)
Ma szalony pociąg do gastronomii czwartej kategorii i nigdy nie oddaje pożyczonych pieniędzy. Mężczyźni spod tego znaku, wcześniej czy później, okazują się ekshibicjonistami, a kobiety nimfomankami. W zakładzie penitencjarnym czują się nieźle.

Ryby (19.II - 19.III)
Bez przerwy powodują ciągłe nieporozumienia w pracy i w domu. Prochu na pewno nie wymyślą. Sprawdzają się jako kontrolerzy biletów autobusowych. Lubią pornografie. Broń Boże nie dopuszczać ich do urządzeń bardziej skomplikowanych, niż. tłuczek do kartofli, bo popsują. Znak sprzyjający -żaden.

Nasze oczy przed komputerem. Jak o nie dbać

Lekarze już dawno zauważyli, że nasze oczy nie są przystosowane do widzenia z bliska.
Całe wieki ludzie używali oczu do wypatrywania zwierzyny i obserwacji ogromnych przestrzeni. Większość czasu używali więc wzroku, skupiając się na obiektach odległych po kilka metrów czy czasem nawet kilkadziesiąt metrów od nas. A teraz?
Jak spędzamy obecnie czas:
  • przed telewizorem średnio 4 godz. w ciągu dnia
  • przed monitorem 5,2 godz. dziennie.
  • przed książkami, gazetami 0,5 h w ciągu dnia
  • większość zajęć w ciągu dnia też wymaga skupienia wzroku na bardzo bliskim lub małym przedmiocie (literki, cyfry, praca precyzyjna itp.).
Razem daje to średnio 6-8 godzin w ciągu dnia skupiania wzroku na rzeczach znajdujących się bardzo blisko. A dla osób pracujących przy komputerze nawet 12-14 godzin.

To wszystko to koszmar dla naszych oczu.

Zaczyna się na ogół niewinnie: oczy pieką, towarzyszy nam uczucie piasku pod powieką. Czasem wieczorem dolegliwość jest mniej nasilona lub ustępuje, ale niekiedy się potęguje. Potem objawy się pogłębiają. W końcu dołącza się nadwrażliwość na światło, łzawienie - zwłaszcza na powietrzu. Miliony osób na całym świecie spędzają kilka, a nawet kilkanaście godzin dziennie przy komputerze. Często mają kłopoty ze wzrokiem. Mogą to być skutki długotrwałej pracy przy komputerze, ale czy na pewno tylko komputer jest winowajcą?
Specjaliści zastanawiają się, na ile jest to skutek wpływu samego urządzenia, jakim jest komputer, a na ile lekceważenia zasad jego użytkowania i organizowania pracy. Jakich reguł należy przestrzegać, jeśli się chce na długo zachować dobry wzrok?

Promieniowanie

Komputer emituje stosunkowo dużo ciepła, co nie tylko zwiększa temperaturę powietrza, ale i zmniejsza wilgotność. Jeżeli pracujemy wiele godzin przy komputerze w pomieszczeniu z klimatyzacją, prowadzi to do tzw. zespołu suchego oka, który objawia się przez świąd, pieczenie, zaczerwienienie i ból oczu. Pomaga na to nawilżanie powietrza i stosowanie kropli, tzw. sztucznych łez.
Innym zagrożeniem dla naszych oczu jest emitowane przez komputer pole elektrostatyczne. Twarz, podobnie jak ekran, przyciąga naładowane cząsteczki kurzu, pyłki roślinne, bakterie, cząsteczki substancji chemicznych itp. Może to być powodem alergicznego podrażnienia, a nawet zapalenia oczu. Objawia się ono obrzękiem spojówek i powiek, zbieraniem się wydzieliny. Towarzyszy temu światłowstręt, pieczenie, łzawienie. Pole elektrostatyczne jest najintensywniejsze przez pierwsze 15 minut pracy monitora. Dlatego warto włączać komputer kilkanaście minut przed rozpoczęciem pracy.

Częste kłopoty

  • swędzenie, łzawienie, pieczenie, także ból oczu,
  • pogarszająca się ostrość widzenia już nawet po kilku godzinach pracy,
  • bóle głowy,
  • zamglone widzenie przy patrzeniu w dal,
  • zamglone widzenie z bliska (np. obrazu na ekranie monitora, w gazecie),
  • podwójne widzenie obrazu na ekranie,
  • mrużenie oczu, aby lepiej widzieć,
  • opuszczanie lub mylenie wierszy przy czytaniu,
  • mieszanie kolumn w tabelach, zmiana słów lub liczb.
 Komputer ustaw tak, aby móc patrzeć w dal poza ekranem, najlepiej za okno. Jeśli okna nie ma, nie siedź w kącie ani twarzą do ściany. Najkorzystniej jest siedzieć twarzą w kierunku drzwi, aby po ich otwarciu sięgnąć wzrokiem w głąb korytarza lub innych pomieszczeń.
 Jeśli na wyłączonym monitorze widzisz jakieś obrazy lub odbicia światła, to znaczy, że jest on źle ustawiony. Odblask zmusza do odwracania głowy, pochylania ciała. Napinasz mięśnie szyi, pleców, rąk. Oczy mają kłopot z wyraźnym odczytaniem informacji na ekranie. To je męczy. Można zmieniać kąt ustawienia ekranu, zasłonić okna, wyłączyć jaskrawe oświetlenie itp. Najlepiej jednak umieścić na monitorze przeciwodblaskowy ekran, który zwiększa kontrast między znakami a tłem. Nowoczesne komputery mają już fabrycznie wmontowane ekrany przeciwodblaskowe.
Zadbaj o właściwe oświetlenie
Najlepsze górne oświetlenie to lampy, które można regulować, tak aby nie rzucały światła bezpośrednio na komputer - stojące, skierowane ku sufitowi. Warto zaopatrzyć je albo w przygaszacz, albo w przełącznik z trzema poziomami intensywności światła, aby móc dostosować jego natężenie do własnych potrzeb. Jeśli światło górne i boczne nie jest odpowiednie do pracy przy komputerze, to postaw na biurku lampę, najlepiej biurową z regulowanym ramieniem i stuwatową żarówką. To pomoże również oświetlić tekst, nad którym pracujesz. Kartkę z tekstem umieść pionowo, równolegle do ekranu, w specjalnym uchwycie. Wodzenie oczami od prawej do lewej strony kartki jest korzystniejsze dla wzroku niż nieustanne przenoszenie go w dół na tekst i w górę - na ekran. 

Naucz się patrzeć

Wiele osób ma zły nawyk nadmiernej koncentracji wzroku na monitorze i zbyt rzadkiego mrugania, co prowadzi do napięcia fizycznego i psychicznego oraz szybkiego męczenia oczu. Dlatego trzeba nauczyć się techniki patrzenia w komputer.    Brak króciutkich przerw na patrzenie w dal jest jednym z głównych czynników prowadzących do krótkowzroczności osób pracujących przy komputerze.

Jak patrzeć w dal?

Unieś wzrok lekko ponad ekran lub obok niego i skoncentruj go na najdalszym obiekcie.
  • Przenieś wzrok na kolejne dwa przedmioty.
  • Zamrugaj kilka razy.
  • Po krótkiej chwili przenieś wzrok z powrotem na ekran.
Mruganie nawilża i oczyszcza oczy, rozluźnia mięśnie twarzy i czoła, zapobiega marszczeniu brwi. Zbyt rzadkie mruganie powoduje zaczerwienienie, pieczenie oczu.
Codziennie ćwicz mruganie i trzepotanie powiekami:   
  1. Oczy zamknij delikatnie - górna i dolna powieka niech lekko stykają się ze sobą. Nie zaciskaj ich.
  2. Czoło, brwi, reszta twarzy niech pozostaną nieruchome - poruszaj tylko powiekami.
  3. Otwieraj oczy co 3-5 sekund.
  4. Powtórz 15 razy.Trzepotanie powiekami pomaga w rozluźnieniu mięśni otaczających oczy, które bywają zbyt napięte po dłuższej pracy.
  5. Połóż końce palców delikatnie na skroniach. Zamrugaj 10 razy lekko i tak szybko, jak potrafisz. Pod palcami nie powinno się odczuwać żadnego ruchu. Jeśli go czujesz, to znaczy, że mrugasz za mocno.
  6. Zamknij lekko oczy (nie zaciskaj powiek) i odpocznij. Weź trzy głębokie oddechy. Rozluźnij brwi.
  7. Powtórz to dwa razy.  
  8. 

Kobiety w ciąży nie powinny pracować przy komputerze dłużej niż 4 godziny dziennie ( Dz.U. z 1996 r., nr 114, poz. 545).

Cztery proste ćwiczenia wzmacniające wzrok zaczerpnięte ze strony poradnikzdrowie.pl najlepsza strona kobiety http://www.poradnikzdrowie.pl/zdrowie/oczy/cwiczenia-doskonae-dla-oczu_36006.html
  • Ćwiczenie 1
Łokcie oprzyj o stół. Dłońmi szczelnie zasłoń oczy. Wyobraź sobie pogodne, dynamiczne obrazy, np. falujący łan zboża, fruwające ptaki. Jeśli w trakcie ćwiczenia przed oczami pojawią się jakieś kolorowe wzorki, to znaczy, że z oczami nie jest najlepiej (przemęczenie, choroba lub wada wzroku). Gdy zobaczysz głęboką czerń – to dobrze. Potem chwilę wędruj wzrokiem po dowolnym tekście. Na koniec przenoś wzrok z przedmiotu stojącego blisko (do pół metra) na przedmiot znajdujący się w oddali. Nie wpatruj się w wybrane obiekty zbyt długo, by nie doszło do zaburzenia ostrości widzenia.
  • Ćwiczenie 2
Zamknij oczy na parę sekund, a potem potrzepocz kilkanaście sekund rzęsami jak motyl skrzydłami. Zakończ ćwiczenie, gdy oczy się nawilżą.
  • Ćwiczenie 3
Nie poruszając głową, spójrz raz w lewo, raz w prawo, potem w górę i w dół, a następnie wzrokiem zatocz kilka kółek.
  • Ćwiczenie 4
Weź w dłonie np. dwa ołówki lub długopisy. Rozsuń ręce na szerokość 40 cm i trzymaj je w odległości 50–60 cm od oczu. Zbliżaj ręce do twarzy, przenosząc wzrok z jednego ołówka na drugi. Następnie wyprostuj ręce i przybliżaj do oczu tylko jedną, patrząc przy tym raz na jeden, raz na drugi ołówek. Powtórz ćwiczenie, zmieniając rękę.

Jak rozpoznać w rozmowie, że dziewczyna jest tą, której szukasz?

Kmagiczna kulaiedy spotykasz się z dziewczyną zawsze jest ta chęć dowiedzenia się, co tak naprawdę jej siedzi w głowie i z kim w ogóle masz do czynienia. Bo z pozoru dziewczyna zawsze może wydawać się fajna i warta zachodu, ale z czasem może się okazać, że jest zupełnie inaczej.
Bardzo ważne jest, abyś odpowiednio wcześnie rozpoznał z kim masz do czynienia. Dlatego też teraz pokaże Ci, na czym polega testowanie kobiety w rozmowie i co możesz wywnioskować z niego. Mało tego. Kiedy przeprowadzasz takie testy, to dziewczyna nie robi niepotrzebnych testów na tobie, z którymi niejednokrotnie bardzo trudno jest sobie poradzić.
Oto przed tobą kilka prostych sposobów, aby wyczuć przez rozmowę, z kim masz do czynienia. Dzięki nim nie stracisz czasu na typ dziewczyny, który Cie nie interesuje.

1. Materialistka
No cóż chyba pieniądze od zawsze były jednym z największy problemów dla większości ludzi. Szczególnie dla kobiet pieniądze się liczą, jeśli chodzi o to ile ich potencjalny partner ich ma. Nie wszystkie kobiety są jednak zatwardziałymi materialistkami, które tylko patrzą na to ile masz kasy.
Musisz pamiętać, że dla kobiet posiadanie pieniędzy wiąże się z atrakcyjnymi cechami mężczyzny i stąd ich zainteresowanie bogatymi facetami. Poza tym kobieta chce faceta, przy którym będzie się czuła bezpieczna również pod względem finansowym. Ona chce mieć pewność, że dla niej, jak i dla jej dziecka wszystko jest zapewnione. Jest to ewolucyjne uwarunkowanie wryte w psychikę każdej kobiety.
Normalne jest więc, że kobieta szuka faceta z większym portfelem, a przynajmniej większym od niej. Co nienormalne to kobieta, która tylko i wyłącznie zwraca uwagę na pieniądze a faceta traktuje jak bankomat. Taka kobieta chce wszystkiego, co jest drogie i ekskluzywne. Może nie mieć stylu za grosz, ale ciuch ma od włoskich projektantów mody. Dla niej jest dobrze jak są pieniądze i to w dużej ilość, żeby mogła je wydawać.
Jej zainteresowanie Tobą opiera się ściśle na tym ile może od Ciebie dostać. Nie chodzi tylko o to, że masz dużo kasy, bo możesz być bogaczem, ale wydawać niewiele, i to ją zniechęci. Najważniejsze jest ile na nią wydajesz i ile możesz jej potencjalnie dać.
Jak więc wyczaić w rozmowie, że masz do czynienia z dziewczyną materialistką? Najłatwiejszym sposobem jest po prostu zabrać ją na kilka tanich, ale interesujących randek. Spacer, pójście na kawę itp. Wiesz, że potrafisz prowadzić rozmowę i na pewno zobaczysz, czy ona jest tą rozmową zainteresowana. Nie chodzi o to, że masz być zgredem, który nie kupi jej pączka albo porcji frytek an spacerze. Masz normalnie się zachowywać.
Jednak jeśli wtedy zacznie narzekać albo zobaczysz, że jest rozczarowana tym ją zabierasz i wymaga od Ciebie czegoś lepszego droższego to możesz mieć do czynienia z materialistką. Tak samo może być, kiedy przychodzi do zamawiania czegoś. Jeśli dziewczyna zaczyna zamawiać bez potrzeby drogie drinki, kiedy ty pijesz piwko w pubie to możesz ją zacząć podejrzewać o to, że jest materialistką.
Inny sygnał to sposób rozmowy. Jeśli dziewczyna często wspomina o tym, kto, jakie ma markowe ciuchy albo marki samochodów i widzisz, że bardzo zwraca na to uwagę, to możesz mieć do czynienia z materialistką.
Pamiętaj. Nigdy nie poruszaj na pierwszych spotkaniach tematu tego ile zarabiasz. Niezależnie czy dużo, czy mało. Jeśli zacznie wypytywać o to gdzie pracujesz skup się na tym jaką satysfakcję daje Ci t praca, a nie tytułach i pieniądzach.
2. Test “zabawowości” i spontaniczności
Jeśli chcesz sprawdzić, czy dziewczyna ma wesoły charakter to najprościej zrobić mówiąc coś w stylu: „Słuchaj chcę Cię zabrać na bardzo fajnego, ale jest to niespodzianka i za nic w świecie nie mogę Ci o tym powiedzieć”.
Robisz plan, ale nie mówisz co będziecie robić.
Jeśli zobaczysz, że to tylko zaostrzyło jej apetyt, to masz do czynienia ze spontaniczną zabawową dziewczyną. Jeśli będziesz słyszał stękanie i będzie chciała od Ciebie wydusić na siłę co będziecie robić, to możesz mieć podejrzenia, że masz do czynienia z nudną dziewczyną.
3. Test zdrowia psychicznego (bardzo ważny)
Trochę przykro o tym mówić, ale jest to jeden z tych testów, które koniecznie musisz zrobić. Tak samo, jak jest pełno facetów kompletnych wariatów tak samo pełno jest wariatek, którym potrafi zdrowo odwalić.
Uwierz mi. Spotykanie się z dziewczyną wariatką to prawdziwa męka. Sam nie wpadłem w tę pułapkę, ale znałem ludzi, którzy spotykali się z wariatkami. Jedna była hipochondryczką, która jak tylko facet nie chciał do niej przyjść zaczynała chorować na wszystkie choroby świata.
Inna z kolei była ekstremalnie zaborcza i zazdrosna. Doszło do sytuacji, w której powiedziała: „albo Twoi koledzy, albo ja” no i kumpel wybrał kolegów.
Jak więc wyczuć w rozmowie, że możesz mieć do czynienia z wariatką?
Najprościej być uważnym na sygnały. Obserwuj jak dziewczyna reaguje na normalne sytuacje w swoim życiu, jak zachowuje się w pracy, jak rozmawia z ludźmi. Jeśli zauważysz, że potrafi jej odwalić, bo ktoś zwrócił jej uwagę o jakiś bzdet to powinieneś mieć się na baczności.
Jeśli ona często opowiada Ci o jakichś wariackich sytuacjach w swoim życiu albo że ciągle spotyka się z głupimi ludźmi, których musi przywoływać do porządku, to masz dobrą wskazówkę, że to ona może być źródłem tego wariactwa. Ludzie często przeinaczają fakty więc musisz brać na to poprawkę.
Pamiętaj dziewczynę wariatki, to nic wesołego i mogą tylko zmienić twoje życie w koszmar. Nie liczyłbym an twoim miejscu, że ją zmienisz. Kiedy zrozumiesz z kim masz do czynienia lepiej bierz nogi za pas, póki nie jest za późno.
4. Test uczciwości
Jeśli traktujesz dziewczynę na poważnie to musisz sprawdzić czy jest ona tego warta. W ogóle, jeśli poświęcasz czas dziewczynie i masz coś do niej więcej to nie chcesz któregoś dnia, żeby się okazało, że ona Cię w czymś oszukuje albo zdradza. Dlatego zawsze powinieneś przez rozmowę wysondować dziewczynę czy jest szczera i mówi prawdę.
Jest na to pewien bardzo prosty sposób. Wystarczy, że dasz dziewczynie trochę kasy, żeby Ci coś kupiła. Może to być byle bzdet. Batonik, książka cokolwiek. Daj jej trochę więcej pieniędzy niż powinno być i sprawdź ile i czy Ci odda.
Jeśli odda pieniądze co do grosza, to masz do czynienia z uczciwą osobą. Możesz być pewien, że jeśli dziewczyna jest uczciwa nie zaśnie, jeśli nie zwróci Ci tej reszty. Natomiast jeśli dziewczyna „zapomni” oddać, to masz najprawdopodobniej do czynienia z kimś, komu nie można za bardzo ufać.
Jeśli takie coś ci się zdarzy zapytaj ją gdzie twoja reszta. Będziesz zdziwiony jak wiele wymówek wymyśli i jak wszystkie będą „wiarygodne”.
5. Test egoistki
Tak to już jest, że świat jest nie do końca idealny (w delikatnym tego sowa znaczeniu). Gdyby był idealny to w każdym związku zarówno facet, jak i kobieta angażowaliby się tak samo. Prawda jest jednak taka, że nie zawsze tak jest. Zarówno mężczyźni, jak i kobiety potrafią bezwzględnie wykorzystywać tego z kim są w związku.
Jeśli chcesz się zaangażować albo zależy Ci na dziewczynie zawsze powinieneś zwrócić uwagę, jaki ma charakter. Czy ma dobre serce i chętnie daje od siebie wiele, czy też jest typem kobiety, które lubi wykorzystywać innych i zawsze chce, żeby wszystko było po jej myśli?.
Prostym sposobem na sprawdzenie, z jaką dziewczyną masz do czynienia jest zrobienie jej masaży ramion i szyi. Zaraz po tym udaj, że Ciebie też boli szyja, ale nie proś o nic. Jeśli dziewczyna sama zaproponuje masaż, to masz do czynienia z dziewczyną, która chętnie daje od siebie. Jeśli ona zignoruje twoje słowa, to możesz mieć do czynienia z egoistką.
To samo tyczy się płacenia za siebie. Na początku znajomości to na tobie spoczywa obowiązek płacenia. Dopiero po jakimś czasie kiedy się lepiej poznacie możesz pozwolić jej płacić za siebie. Jeśli jednak ona nigdy nie wyjdzie z taką propozycją, to już masz dobrą wskazówkę, że jest egoistką. Dziewczyna, którą interesuje coś więcej niż czubek własnego nosa na 100% zaproponuje płacenie po sobie.
Jesli chcesz dowiedzieć się czegoś więcej na temat uwodzenia i podrywania, możesz odwiedzić mój blog: http://uwodzic-uwodzicielki.pl/

7 sposobów na podniesienie poczucia własnej wartości

Bez niego nie ma na­wet co marzyć o suk­cesie czy chociażby zwykłym czer­paniu za­dowolenia z życia. Chociaż wielu ludzi ocenia swoją war­tość po­przez pryzmat material­nego suk­cesu in­nych, tak na­prawdę po­winni skon­cen­trować się na po­zytyw­nym myśleniu o własnej osobie.
Ist­nieje wiele rzeczy, które można zrobić w celu zwięk­szenia własnej samooceny. Po­dej­mując od­powied­nie kroki, zdobywasz do­świad­czenie w naj­lep­szej z moż­liwych prak­tyk profilak­tycz­nych.
Poniżej przed­stawiam po­krótce siedem naj­lep­szych spo­sobów na radykalną po­prawę po­czucia własnej wartości.

1.    Rób to, co kochasz

Im więcej czasu spędzasz na robieniu rzeczy, które uwiel­biasz robić, tym lepiej się czujesz. Robienie tego, co lubisz po­woduje, że mózg produkuje wyż­szy po­ziom en­dor­fin — sub­stan­cji chemicz­nych od­powiedzial­nych za uczucie rado­ści i do­brego samo­poczucia. Zaan­gażowanie w lubiane przez nas czyn­no­ści po­maga rów­nież przy­wołać po­zytywne wspo­mnienia z nimi związane. A jeśli jesteśmy w do­datku w tym do­brzy, jak nic na­sze po­czucie war­to­ści będzie w takim momen­cie wy­sokie. Zwykle to, co lubimy robimy cał­kiem nie­źle, prawda? W prze­ciw­nym razie byśmy tego nie lubili. Nic za­tem prost­szego: po­święcaj jak naj­więcej czasu na swoje ulubione zajęcia.

2.    Afir­muj własne myśli

Afir­macje działają w taki spo­sób, by umoż­liwić ci wy­konywanie do­wol­nie wy­branej przez ciebie czyn­no­ści. Musisz wyobrazić sobie robienie czegoś, robienie tego do­brze. Kiedy uczysz się nowej umiejęt­no­ści, naj­pierw po­staraj ją sobie po­kazać w umyśle. „Zobacz” jak to robisz. Nie chodzi przy tym o po­kazanie sobie, jak to robisz gdzieś w przy­szło­ści. Po­każ sobie jak to robisz teraz. Nie uwierzysz, z jaką łatwo­ścią osiągniesz cel. Za­miast marzyć o szczęśliwym życiu, po­wiedz sobie: „jestem szczęśliwym człowiekiem, tu i teraz”. Za­miast za­stanawiać się, dlaczego jesteś taki kiep­ski – po­wiedz sobie jaki jesteś świetny. Po­wtarzaj to sobie codzien­nie. Może się to wy­dawać głupie, ale za­pew­niam, że takie nie jest. Mówienie sobie takich rzeczy spo­woduje prze­programowanie pod­świadomo­ści. W końcu uwierzysz, że twoje słowa są prawdą. Prze­cież, skoro ktoś codzien­nie mówi ci, że jesteś wspaniały, to nie może być kłamstwo.

3.    Uwierz w siebie

Wiara ma bez­pośredni związek z afir­macjami. Na po­czątku będą się one opierały w głów­nej mierze na ślepej wierze we własne słowa i ob­razy. Jeśli uwierzysz w swoją zdol­ność do osiągnięcia czegokol­wiek, za­programujesz umysł na te właśnie osiągnięcia. Jeżeli uważasz, że jesteś w stanie na­uczyć się języka ob­cego w sześć miesięcy, zrobisz to bez problemu. Wy­siłek będzie z pew­no­ścią ogromny, ale problemem takie osiągnięcie nie będzie. Tylko ufając w moż­liwość osiągnięcia swoich celów, będziesz w stanie rzeczywi­ście je zrealizować.

4.    Po­rów­nywanie z innymi

Za­wsze znajdą się ludzie, którzy są bar­dziej utalen­towani, in­teligentni, od­waż­niejsi i lepsi od ciebie w jakiś spo­sób. Jeśli twoja wiara we własną war­tość cierpi na próbach do­rów­nania komuś, po­winieneś za­po­mnieć o takiej osobie. Nie można wszyst­kich ludzi mierzyć tą samą miarą. Być może nie osiągnąłeś jesz­cze mistrzostwa w in­teresującej cię dziedzinie, nie znaczy to, że jesteś kiep­ski w tym, co robisz. Jesteś mądrzej­szy niż byłeś wczoraj, lep­szy niż byłeś w ze­szłym tygo­dniu i bar­dziej utalen­towany niż byłeś w ze­szłym roku. Jedyną osoba, do której po­winieneś się po­rów­nywać jesteś ty sam. To proces, który będziesz kon­tynuował przez całe życie. Jeśli za­pamiętasz, że już ni­gdy nie prze­staniesz się roz­wijać, będziesz mógł zobaczyć swoje moż­liwo­ści w bez­ustan­nie ewoluujących aspek­tach bez­ustan­nie ewoluującego siebie.

5.    Wzmac­niaj swoje siły, roz­wijaj umiejętności

Kiedy korzystasz ze swoich atutów, jed­nocześnie wzmac­niasz je. Na­bierając wprawy w wy­konywaniu jakiejś kon­kret­nej czyn­no­ści, stajesz się bar­dziej pewny siebie. Gdy sytuacja wy­musi na tobie działanie, wy­konasz je chęt­niej i z mniej­szą dawką stresu. Spróbuj wyjść na mów­nicę, by przed kil­kudziesięcioosobowym audytorium wy­głosić od­czyt. Jeśli jest to twój pierw­szy raz, praw­dopodob­nie trema po­żre cię żyw­cem. Jeśli na­tomiast robiłeś to już wiele razy, kolejny wy­kład to dla ciebie pestka. Ze swoich osiągnięć i umiejęt­no­ści będziesz dumny, a więc i twoja pew­ność siebie będzie więk­sza. Spędzaj za­tem czas na szlifowaniu swoich zdol­no­ści, pracuj i ucz się nowych rzeczy, wzmac­niaj swoją we­wnętrzną siłę, a ni­gdy nie prze­staniesz się rozwijać.

6.    Skon­cen­truj myśli na swoich celach

Ist­nieje za­sada zwana prawem przy­ciągania. Można ją w skrócie przed­stawić w na­stępujący spo­sób: wszel­kie zdarzenia w na­szym życiu są przy­ciągane przez każ­dego z nas dzięki uczuciom i myślom. To, co sobie wyobrazimy, to pojawi się w na­szym życiu. Po­zwól wzlecieć swojej skon­cen­trowanej wizji w prze­strzeń. Po­dobno każdy do­staje to, na co za­służył. Tak na­prawdę każdy otrzymuje to, co sam od­dał otoczeniu. Jeśli „wy­pu­ścisz” z umysłu wy­raźne wyobrażenie jakiegoś zdarzenia, ono na pewno będzie miało miejsce.

7.    Otaczaj się po­zytyw­nie myślącymi ludźmi

Po­zytywna ener­gia jest jak ładunek elek­tryczny, roz­przestrzenia się od jed­nej osoby do drugiej. Tak samo jak twoje myśli przy­ciągają zdarzenia, tak twoim znajomi, przyjaciele i rodzina tworzą (jako element twojego otoczenia) od­powied­nie warunki do zaist­nienia owych zdarzeń. Poza tym spędzanie czasu w towarzystwie osób po­zytyw­nie na­stawionych do życia pod­świadomie wy­musi na tobie przy­stosowanie się. Sam za­czniesz myśleć po­zytyw­nie. Spróbuj na­tomiast za­dawać się z jakimś pesymistą. Ani się obej­rzysz, a już zwieszasz nos na kwintę i za­czynasz wąt­pić we wszystko, w tym i siebie.
Tych kilka prostych czyn­no­ści po­zwali ci zwięk­szyć po­czucie własnej war­to­ści. Są łatwe do prak­tykowania w codzien­nym życiu, więc nie po­winny być uciąż­liwe (chociaż na po­czątku może pojawić się kilka utrud­nień). Za­cznij już dzisiaj budować po­czucie własnej war­to­ści i wy­sokiej samooceny, prze­kształ­cając ją w fun­dament swojego charak­teru. Twoje życie ni­gdy nie będzie takie samo.

Jak zamówić pizzę, żeby było śmieszniej?

1. Zakończ rozmowę mówiąc jak w filmie: Proszę pamiętać, nigdy nie było tej rozmowy.

2. Powiedz, że na drugiej linii masz konkurencyjną pizzerię i wybierzesz tą, która zaoferuje niższą cenę.

3. Odpowiadaj na pytania pytaniami.

4. Używaj bardzo mądrych słów. (Np. Wszystkie inne półprodukty to są imponderabilia).

5. Zażycz sobie, żeby tym razem ciasto było na wierzchu

6. Złóż swoje zamówienie śpiewając na melodię swojej ulubionej piosenki (wskazany heavy metal).

7. Przeliteruj wszystkie składniki (Np. oliwki - O jak Olgierd, L jak Leon itd.).

8. Jąkaj się na literze "P".

9. Zapytaj się przyjmującego/przyjmującą zamówienie, jak jest ubrany/ubrana.

10. Powiedz przyjmującemu/-jącej zamówienie, że jesteś w depresji i po prostu chcesz z kimś pogadać.

11. Zmieniaj ton głosu co 5 sekund.

12. Zacznij od słowa: Chciałbym..., później uderz się w policzek i powiedz: Nie chciałbyś!

13. Zapytaj się, czy wypożyczają pizzę.

14. Zapytaj, czy możesz zatrzymać pudełko po pizzy. Kiedy usłyszysz, że tak - odetchnij z ulgą.

15. Poproś o wstrząśniętą, nie mieszaną.

16. Poproś, żeby upewnili się, że wszystkie dodatki są naprawdę martwe.

17. Naśladuj głos przyjmującego/-jącej zamówienie.

18. Powiedz, że masz urodziny i że fajnie by było, gdyby dostawca ukrył się gdzieś, a kiedy wyjdziesz do niego ma wyskoczyć i krzyknąć: NIESPODZIANKA!

19. Zamów tylko jeden kawałek.

20. Zapytaj o tego kogoś, kto przyjmował twoje zamówienie ostatnio. Powiedz, że był dużo milszy.

21. Spróbuj mówić pijąc coś.

22. Zacznij od słów: O tym jak zamawiałem pizzę. Ujęcie 1. Akcja!

23. Zapytaj o serwis, gwarancję i możliwość wymiany pizzy.

24. Zacznij od wypowiedzenia dzisiejszej daty, a potem powiedz ze smutkiem: To może być moje ostatnie zamówienie...

25. W środku zamówienia powiedz Mógłby pan (Mogłaby pani) chwilę zaczekać? i odejdź od telefonu na jakieś 5-10 minut.

26. Jako pierwszy dodatek podaj pieczarki, a na końcu rozmowy wyraźnie powiedz: Tylko bez pieczarek proszę! Rozłącz się zanim poproszą cię o doprecyzowanie.

27. Kiedy usłyszysz cenę powiedz: Ojej! To brzmi strasznie skomplikowanie, a ja tak nie lubię matematyki.

28. Targuj się.

29. Spróbuj zamówić ubezpieczenie na życie.

30. Zapytaj się, ile zwierząt musiało zginąć, by zrobić tę pizzę.

Skąd wziął się wyraz OK?

OK — słowo, które przyjęło się również w języku polskim, narodziło się w amerykańskiej odmianie angielskiego. Skąd jednak wyrażenie okay wzięło się w amerykańskim angielskim?
Według słownika oksfordzkiego (The New Oxford Dictionary of English) słowo OK pochodzi od wyrażenia all correct, używanego jako slogan wyborczy z 1840 roku przez amerykańskiego prezydenta Martina Van Burena. Jak podaje amerykańska encyklopedia internetowa, Buren używał również haseł: Out of kash, out of kredit, out of klothes (bez gotówki, bez pieniędzy na koncie, bez ubrań) — w skrócie OK.
W encyklopediach internetowych znajdziemy również inne teorie na temat pochodzenia wyrażenia OK. Oto kilka z nich:

The Choctaw Theory (teoria Czoktawów):w języku Czoktawów, Indian Ameryki Północnej, istnieje wyraz „okeh”, oznaczający „it is so” („w rzeczy samej”). Istnieją przypuszczenia, że słowa używano na początku XIX w społecznościach amerykańskich.

The Wolof Theory (teoria języka wolof): podobnie jak w języku Czoktawów, również w języku wolof, którym posługują się mieszkańcy Senegalu i Gambii, istnieje słowo okeh, oznaczające „tak”. W rzeczywistości słowo to brzmi waa-key. Z języka wolof pochodzą też inne słowa, które weszły do amerykańskiej odmiany angielskiego, prawdopodobnie w wyniku używania ich przez afrykańskich niewolników. Są to np.: juke, honky (biały człowiek), hipcat (lub hepcat, miłośnik jazzu), jive czy dig. Po raz pierwszy słowo okeh pojawiło się prawdopodobnie w slangu Afroamerykanów.

The Other Languages Theory (teoria innych języków): Również w innych językach istnieją podobne słowa, które oznaczają „tak” lub „w rzeczy samej”. W języku liberyjskim występuje oke, w birmańskim hoakeh. Być może słowa te weszły do amerykańskiego angielskiego około 1839 roku.

The Indian Chief Theory (teoria indiańskiego wodza): Keokuk był indiańskim wodzem. To od jego imienia pochodzi nazwa miasta Keokuk w stanie Iowa. Zwolennicy Keokuka często mówili o nim Old Keokuk, he's all right (Stary Keokuk, on ma rację), OK — pierwsze litery Old Keokuk znaczyły to samo.

The Cockey Orl Korrec theory (teoria Orl Korrec z języka Cockney): w 1939 roku brytyjski „The Times” napisał, że wyrażenie OK pochodzi z języka Cockney (więcej o języku Cockney). Autor artykułu pamiętał, że w dzieciństwie (późny wiek XIX) słyszał czasem wyrażenie Orl Korrec, w skrócie OK.

The orl korrect theory (teoria orl korrect): okazuje się, że moda internetowa na skracanie nie jest nowa. Już w latach 1830-tych zaobserwowano tendencję do skracania dłuższych fraz, które z jakichś powodów były szczególnie popularne w Bostonie. ISBD oznaczało „it shall be done”, RTBS — „it remains to be seen”, SP oznaczało „small potatoes”, KY natomiast — „no use” (pisownia: know yuse). Jak podaje artykuł w bostońskim wydaniu Morning Post z 23 marca 1839 roku KY to przeciwieństwo OK, skrótu od „all correct” (orl korrect). Jest to pierwsze znane użycie OK w piśmie.

The Literary Theory (teoria literacka): Laurence Sterne to osiemnastowieczny pisarz brytyjski, który w swojej książce „A Sentimental Journey” („Podróż sentymentalna”) użył emfatycznej formy francuskiego słowa „tak”: O qu-oui. W angielskim zapisie fonetycznym zwrot wygląda tak: ok-key.

The Scottish Theory (teoria szkocka): każdy z nas słyszał pewnie szkockie wyrażenie och-aye. Dziennikarz „Nottingham Journal” w 1943 roku napisał, że OK to po prostu wersja tego szkockiego wyrażenia. Szkocka fraza używana była prawdopodobnie od XVI wieku, a pochodzi od och, wyrażającego zdziwienie oraz aye, oznaczającego po prostu „tak”.
To tylko wybrane teorie na temat pochodzenia frazy OK. W internecie możemy ich znaleźć całe mnóstwo. Jak widzimy, etymologia słowa OK jest spowita tajemnicą. Może słowo to jest tak naturalne, że było znane już od dawna we wszystkich kulturach?
Znacie inne źródła pochodzenia wyrazu OK?

Napisy na samochodach - zabawne

  • Jeżeli możesz przeczytać ten napis, to znaczy, że straciłem przyczepę.
  • Mam zepsuty klakson. Obserwuj mój środkowy palec u ręki.
  • Jeżdżę tak szybko, że nie martwię się swoim cholesterolem.
  • Proszę nie wjeżdżać mi w bagażnik - mój prawnik jest na urlopie.
  • Jeżeli nie podoba ci się mój styl jazdy - zejdź z chodnika.
  • Zginął ci kotek? Sprawdź pod kołami mojego wozu...
  • Ubezpieczaj mnie - za chwilę zmieniam pas jezdni.
  • Nie pij za kierownicą. Stukniesz kogoś w zderzak i sobie rozlejesz 
  • Tylu pieszych, a ja mam tak mało czasu. 
  • Ten samochód jest obiektem badań odporności na brud NIE MYĆ! 
  • Na Trabancie: "Z pewnością masz lepszy wóz, ale to ja pierdzę na ciebie!" 
  • Napis na Syrenie 105 L: "Podaruj sobie odrobinę luksusu" 
  • Na MAN-ie (TIR) napis: "Tu pracuje 360 koni i 1 osioł" 
  • UWAGA! Mafia - Pojazd służbowy" 
  • "Szybciej nie mogę"

"Znaki Drogowe" na wesoło

Pewnego dnia
na spacerzezabawne śmieszne znaki drogowe na wesoło humor

Zobaczyłem
leżącą kobietęznak drogowy

W głowie mi
się zakręciłoznak drogowy

Moje serce
zapłonęło
znak drogowy

Potrzebowałem
prysznicaznak drogowy

Więc zabrałem
ją do domu
znak drogowy

Powiedziała,
że jest po pigułce

znak drogowy

Odchyliła
jedną nogę

znak drogowy

...i potem
drugą

znak drogowy

Moja reakcja była spontanicznazabawne śmieszne znaki drogowe na wesoło humor

Kiedy była gotowa

zabawne śmieszne znaki drogowe na wesoło humor

Włożyłem go

znak drogowy

 Poprosiła mnie, bym zwolnił

znak drogowy

Próbowaliśmy szeregu pozycji
znak drogowy

By dodać trochę iskry

znak drogowy

Zasugerowałem przyjaciół

znak drogowy

Powiedziała „Nie ma mowy"

znak drogowy


Po wielu

znak drogowy

Dotarłem do punktu bez odwrotu
znak drogowy
Ona gratulowała mi mej męskości

zabawne śmieszne znaki drogowe na wesoło humor


...i wagi

znak drogowy

Zauważyłem, że nie była dziewicą
zabawne śmieszne znaki drogowe na wesoło humor

Nagle wykrzyknęła!

Kłamała o tej pigułce

znak drogowy
Moje podniecenie opadło

znak drogowy
9 miesięcy później zadzwoniła do mnie

zabawne śmieszne znaki drogowe na wesoło humor

ze szpitala


znak drogowy
Teraz jestem ojcem

znak drogowy
Mój świat się zawalił

znak drogowy
Ale ciągnę dalej

zabawne śmieszne znaki drogowe na wesoło humor

Magiczne przygody Kubusia Puchatka rozdz.23/32 +16

Część dwudziesta-trzecia: SYMPATHY FOR THE DEVIL

Było piękne czerwcowe popołudnie. Żar lał się z nieba, choć sytuację ratował lekki wiosenny wietrzyk. Jednak na horyzoncie zbierały się ciemne chmury...
Nasi kompani w pełnym składzie spoczywali, po całonocnej i z lekka rannej libacji alkoholowej, pod wielką lipą. Kłapouchy swój wielki, opuchnięty łeb trzymał na radiu, które zajebał z domu Krzysia.
- Jak już masz kurwa taką poduszkę, to może byś włączył jakąś muzę? - zaproponował Tygrysek, którego rozsadzała energia po wciągnięciu dwóch kresek amfy.
- Nie radzę, jak znam życie, to w tej pierdolonej głuszy da się złapać tylko jedną stację - Kłapouchy był jak zwykle optymistycznie nastawiony do rzeczywistości.
- Odpalaj, nie pierdol - poparł Tygryska Prosiaczek. Niestety racja leżała po stronie osła...
- Tu radio maryja, katolicki głos w twoim domu. Jest środa, 6 czerwca, godzina osiemnasta. Przedstawiamy skrót wiadomości: kolejny spisek żydokom..
Kłapouchy nie zmieniając pozycji wyciągnął obrzyna i wpakował dwie kule w środek odbiornika.
- Mówiłem, kurwa - stwierdził flegmatycznie.
- Klinaaa, klinaaaa mi trzeba! "A Kingdom for a klina!" - ocknął się Króliczek, który jak zwykle leżał w wielkiej kałuży bełta.
- Te, uszasty. Walnij se, może ci przejdzie - powiedział Tygrysek podając Królikowi resztki wina HERACLES - Classic Płońsk Aperitif.
- I chce się żyć - sapnął uszczęśliwiony Królik wlewając w siebie całą zawartość szkła.
- Ej, kurwa przydałoby się coś dzisiaj porobić - rzucił propozycję Puchatek.
- No przecież kurwa robimy! Leżymy kurwa! Mało ci? Nie wyciągając peta z gęby rzekł Prosiaczek.
- Ale kurwa nie o to chodzi ty debilu! Chodzi mi o to, że przydałoby się... ech, nie wiem co? - inteligentnie odpowiedział Kubuś.
- Może się znowu nachlejemy, albo zjaramy? Podobno Sowa ma zajebiste palonko, sam hodował - powiedział Tygrysek do Puchatka puszczając przy tym pawia.
- Nieee...to jest już nudne. Ja bym zmontował jakąś mocną imprezkę - odparł Prosiaczek.
- Wiecie co? Widzę jakiegoś kolesia w czarnym gajerku, który tu lezie - powiedział Kubuś.
- Ty, kurwa, ja też go widzę. I ja. I ja też. Ja też! Kurwa! Może mu wjebiemy? Co się będzie palant błąkał po naszym lesie? - Prosiaczek podsumował nastawienie brygady do obcych.
- OK - odpowiedzieli wyjątkowo zgodnie kompani.
Kolo wyglądał jak by się urwał niewiadomo skąd. Mimo upału miał na sobie czarny garniak, pod nim czarną koszulę. Rytmicznie gładził się po szpicbródce, a włosy na czole dziwnie się unosiły. Zza ciemnych przeciwsłonecznych okularów przebijały jakieś błyski. Frajer zbliżył się na parę kroków.
- Nie - powiedział.
- Co kurwa nie! Pojebany jesteś, czy co? - Kubuś jako team-leader zaczął prowadzić dialog.
- Nie skopiecie mi dupska. - powiedział nieznajomy.
- Ej, kurwa chłopaki, on chyba czyta w naszych myślach.
- Pewnie, że tak durnie! Na przykład Królik myśli teraz o tym jak przelecieć Kangurzycę - odparł nieznajomy.
- Oł fak! On naprawdę czyta w myślach! - Królik nie krył zaskoczenia.
- Żadne kurwa czytanie w myślach! Ty zawsze myślisz o Kangurzycy, więc nie trudno do chuja zgadnąć! - Kubuś był sceptyczny.
- A ty, to w ogóle co za chuj? - Kłapouchy wykazał ślad zainteresowania.
- Jestem Księciem.
- Księdzem?! - Prosiaczek błyskawicznie przeładował Uzi i wycelował w stronę nieznajomego.
- Nie, no rzesz kurwa, nie księdzem tylko KSIĘCIEM! Księciem Ciemności.
- A, jasne - wyluzował się Prosiaczek - a jak cię wołają...
- Rogowiecki i Brzozowicz, co się na muzyce znają - zarapował bez sensu Kłapouchy.
- Możecie na mnie mówić Zło, Wujek Samozło - przedstawił się gość.
- Ooooo... a skąd ty? - spytał Królik.
- Jestem z piekła, przyszedłem na ziemię, aby znaleźć nowych wyznawców, którzy pomogą mi wypełnić proroctwa.
- To znaczy, że jesteś... ten... Szatan, no nie? - spytał Prosiaczek.
- Zgadza się, to jeden z moich pseudonimów artystycznych.
- I co, my mamy ci niby pomóc zniszczyć świat? - spytał Tygrysek, któremu wreszcie udało się skoncentrować na przybyszu.
- Tak. Wiele o was słyszałem. Wyróżniacie się. Jesteście wybrańcami.
- No to czadersko! Lubimy jak nas kurwa doceniają, hehehe. A kiedy masz rozjebać świat? - zainteresował się Puchatek.
- Nooo... dzisiaj o północy, ma się rozumieć! Złożymy ofiarę! - rozochocił się gość.
- Aaa... to my ci nie pomożemy, bo wieczorem idziemy na bibę do remizy wpierdolić paru dresom. Jak nam się poszczęści to może spotkamy tam Dżast Szajs, a wtedy zabijemy spedalonych skurwieli! - powiedział żądny krwi Prosiaczek, a oczy tradycyjnie zaszły mu krwią...
- Jesteście wybrańcami i musicie mi pomóc! - wrzasnął Wujek.
- Co kurwa musimy, no co? Nic kurwa nie musimy! I czego się kurwa drzesz palancie! Chyba nie wiesz jakie to uczucie obudzić się z bólem głowy po nocnej imprezce - skacowany Kubuś lekko wyszedł z nerw.
- Nie podskakuj mały pierdolcu! Mogę cię zniszczyć w parę sekund.
W tym momencie przy głowie Wujka pojawiło się Uzi Prosiaczka i obrzyn Kłapouchego.
- Ju token tu mi? Ju token tu mi?! Fak! - zatekśćił z angielska Kubuś podbudowany postawą kumpli.
- Dobra. Spoko. Nie szukam dymu - odparł troszkę zmieszany Szatan.
- W zamian za pomoc dam wam dwie skrzynki Heraclesa - spróbował negocjacji Wujek.
- Pięć! - zaczął targować się Kubuś.
- Dobra - odrzekł Wujek Samozło.
- No to dzisiaj o północy! A tymczasem szykuj kasę na wina.
- A tak w ogóle to jak mamy ci pomóc? - Tygrysek doszedł do wniosku, że nie zaszkodzi wiedzieć. Musiał odpowiednio podzielić działki amfy, żeby być w dobrej formie aż do nocy.
- Jak? O, to nic wielkiego. Drobiazg. Drobnostka. Szczególik...
- Gadaj kurwa!!!
- Będziecie mi potrzebni do zwabienia dziewicy jako ofiary.
- Pojebało cię, czy co? Skąd ty debilu jesteś? Przecież w tych czasach nie ma dziewic! - Prosiaczek nie krył dezaprobaty dla ekscentrycznych zachcianek Wujaszka.
- Tak się składa, że jedna jest! I mieszka tutaj - stwierdził Szatan.
- Aaaa... chodzi ci o tę ciotę Krzysia? Od jakiegoś czasu zabawia się z Sową. Sowa to stary zboczeniec, więc już po twojej dziewicy! - odpowiedział Puchatek.
- Nieważne, miała być ta pipa, więc będzie! - powiedział Szatan
- Oki, panie straszny, ju łont pipa Krzyś, my go ci dostarczym!
- Zrobimy tak. Ktoś zaraz skoczy po tego pedała i zaprosi go na urodziny Królika, jak skurwiel przyjdzie to Wujek go sobie weźmie i zrobi co chce - zaproponował Kubuś.
- Je, dats a gód pomysł. - powiedział zadowolony Prosiaczek.
Po jakimś czasie, gdy połowa ekipy oczekiwała w domku Królika, Kłapouchy i Kubuś popędzili po Krzysia.
- "Dzień dobry, przyszedłem do córki" - jak zwykle Kłapouchy musiał dodać coś od siebie.
Po chwili szli z Krzysiem do Królika.
- Mamy tę pipę jebaną w dzieciństwie przez starego! - powiedział wchodząc do domku Puchatek.
- Dajcie mi go! - rzekł Wujek.
- Nie tak szybko chujcu! Najpierw kasa na wina.
- Nie mam kasy. Oto moja karta kredytowa. - powiedział Szatan.
Tygrysek wyrwał kartę i popędził do BabyJagi. Reszta, oprócz Królika i Krzysia popędziła za nim.
Po paru minutach wszyscy wracali do domku obładowani wińskiem i innymi alkoholami. Prosiaczek niósł oprócz skrzynki Heraclesa skrzynkę Dżony Łokera, Kubuś Dżim Bima, Tygrysek zgrzewę browców, a Kłapouchy dorzucił skrzyneczkę spirytu.
- Te Szatan, jesteśmy kurwa z powrotem.
- "Zróbmy więc imprezę jakiej nie przeżył nikt" - zarapował Kłapouchy.
- Miało być pięć skrzynek Heraclesa! - wrzasnął Wujek.
- Ju haw jakiś problem!? - spytał się Prosiaczek
- A chuj wam w dupę. I tak idzie z konta tego palanta z góry.
- No to pijemy brygada! Krzyknął uradowany Tygrysek.
- "Za mało wódki za dużo powietrza, libacja wersja nowoczesna"- zarapował Kłapouchy.
- Ja nie będę pił alkoholu, on zabija, przyszedłem na urodziny! - zaczął płakać Krzyś.
- Zamknij się jebany pedale! - wydarł się Królik.
- Ja także nie piję. Mam misję do spełnienia - przypomniał przybysz.
Nagle Uzi i obrzyn skierowały swe lufy w stronę Wujka.
- Albo się może napiję? Tak dla rozluźnienia - zmienił zdanie Wujek.
Ekipa narzuciła ostre tempo. Kolejne korki znikały błyskawicznie z szyjek Heraclesa Okazało się, że Szatan to słaby zawodnik - odpadł po piątej kolejce (Krzyś stracił przytomność, bo nigdy nie widział na oczy tyle alkoholu). Brygada potraktowała to jako zaledwie rozgrzewkę. Przed świtem wyjebali wszystkie dodatkowe trunki zakupione u BabyJagi.
- Chtuuua hodzinnaaa? Młuszę znyszczicz świaat! - zabełkotał Szatan, rzygając non-stop na dywan Królika.
- Jeszte kurwa trzass! Szpij ty debiluu! Podsumował na koniec beknięciem Kubuś.
Po jakimś czasie wszyscy odpadli. Kłapouchy zawisł na żyrandolu przyczepiony za ogon. Tygrysek zasnął na kiblu rzygając. Prosiaczek spoczął z Uzi w rękach na fotelu i z butelką w pysku. Kubuś trafił jakimś cudem do wanny, a Królik zatrzasnął się w lodówce szukając marchewki.
Brygada, łącznie z Wujkiem Samozło obudziła się, gdy słońce znów było wysoko na niebie. Szatan zmył się szybko, nie wypełniając swej misji, Krzyś nadal leżał nieprzytomny, teraz uśpiły go opary alkoholu. I tak to dzielni bohaterowie ze Stumilowego Lasu zapobiegli końcowi świata...

Magiczne przygody Kubusia Puchatka rozdz.22/32 +16

Część dwudziesta-druga: THE WOMEN ARE... HOT!

Zbliżało się piękne majowe południe. Wiosenny żar lał się z bezchmurnego nieba i nawet jeden listek nie drgnął na drzewach Stumilowego Lasu. Kłapouchy, Tygrysek, Królik i Prosiaczek w cieniu rozłożystego dębu kończyli właśnie pierwszy czteropak BYX-ów SUPER POWER STRONG, rewelacyjnego odkrycia ostatniego sezonu, gdy na horyzoncie pojawił się Prosiaczek.
- Sie macie defty - zagadnął.
- Cze Prosiak - leniwie odpowiedział Puchatek.
- Daj który ściągnąć wira, bo od tego kurewskiego upału robią mi się mroczki przed gałami...
- Hir ju ar- Królik podał prawie opróżnioną butelkę boskiego nektaru.
- O ja pierdolę, coraz więcej dodają siary do tego gówna - zabulgotał Prosiaczek łapczywie przelewając zawartość flaszki do gardła.
- Ty tu, kurwa nie rezonuj - napomniał go Tygrysek - Królik musiał zastawić drugą nerkę w Zakładzie Patologii Społecznej, by była kasiuta na śniadanie. Ta bicz Babajaga nie chce kopsać towaru na krechę.
- O faken, ty Królik niedługo będziesz cały z długów - zaśmiał się wieśniacko Prosiaczek.
- Dobra piździelce, kasa się zara skończy, a do wieczora daleko - odpalił Królik i cała brygada popadła w ponure milczenie.
- Zerżnąłbym jakiś towar - nagle oświadczył Kłapouchy - chodzę tak napalony, że przeleciałbym nawet Zombie-gófera, gdybym pamiętał gdzie go zakopaliśmy. Co się tak kurwa gapicie? Żartuję ofkors, ale z krzyża bym spuścił - dodał z krzywym uśmiechem widząc spojrzenia przyjaciół. Wiosna w końcu jest, nie?!
- "Laski, laski roztańczone. Rozkładają nogi jak szalone..." - zanucił rozmarzony Prosiaczek.
- Można by zabajerzyć Kangurzycę, zad ma co prawda jak stodoła, ale lepszy byle cyc niż nic - rzucił pomysł Tygrysek
- Ty się kurwa lepiej nie wychylaj men. Pamiętacie jak nas zbluzgała od tych, no denege... degene... ratów, gdy Maleństwo przyjebało w drzewo na widok pasiastego? - zgasił go Królik.
- To może Babajaga... - kontynuował desperacko Tygrysek, lecz dalsze wywody przerwało mu ogólne zakrztuszenie się winem reszty towarzystwa.
-Padło ci na ten głupi łeb, chcesz nas zabić debilu? To taka sama przyjemność jak wyruchanie niedźwiedzia gryzzli - wykrztusił w końcu Kłapouchy.
- I mniej więcej takie samo ryzyko - dodał Puchatek.
-Veni, vidi, viva zwei! Aj`w got de ajdija - zawieśniaczył radośnie Prosiaczek, któremu spożyty byk ożywił ciało i umysł. - Wykorzystamy tę małą ciotę, Krzysia - oświadczył, co zaowocowało kolejnym masowym zakrztuszeniem.
- Kolejny ochujał z gorąca - skomentował Kubuś - wolałbym się do końca życia brandzlować, niż dotknąć tego nażelowanego pedzia.
- Nie będziemy go dymać - odparł w natchnieniu Prosiaczek. Zmusimy gnoja do przyprowadzenia kilku napalonych małolat ze szkoły. Będzie balet. Ty, Królik i Tygrysek lećcie po soki za resztę szmalu, a my idziemy poszukać maderfakera.
Przyjaciele bez trudu znaleźli Krzysia opalającego się nieopodal białego pedalskiego płotka.
- Się masz parówo - rozpoczął konwersację Prosiaczek, a Kłapouchy zwyczajowo wypłacił mu blachę. - Buźka cię nie boli? Bo zdaje się wczoraj byłeś u tego starego zboczka Pana Sowy?
- Nie, dziękuję, czuję się świetnie odparł wesoło Krzyś. A co u was chłopaki, przyszliście się pobawić? Mam nowe remiksy Justów...
- Siatap, maderfaker - brutalnie przerwał mu Puchatek serwując dodatkowo sójkę w bok.
- Słuchaj gnoju z kupą gówna na głowie, bo powiem tylko raz. Masz w try miga przyprowadzić jakieś fajne laski ze swojej szkoły, urządzimy dżamprez. Albo będziesz głównym bohaterem programu "Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie" - sprawnie wyłuszczył sprawę Prosiaczek, zaś Kłapouchy dla podkreślenia wagi sytuacji strzelił Krzysia w ucho.
- Łaaa, co ja wam zrobiłem? Ciągle się czepiacie - zaczął chlipać Krzyś - Nie mogę przyprowadzić koleżanek, bo nasza Pani Dyrektor wszystkie ostrzegła przed wami.
- A to bicz - mruknął Kubuś.
Miś zaczął marszczyć czoło, co było nieomylnym znakiem intensywnych procesów intelektualnych. - On ma na chacie prawie nowy sprzęt stereo - oświadczył w końcu.
- No i...? - zaciekawił się Kłapouchy, lecz Prosiaczek już się połapał.
- Rozkmina jest taka: pogoni ten sprzęt na stadionie i nakręci profesjonalistki. Słyszysz pipo? Jedna ma być brunetką z małym jędrnym biustem, druga blondyną z wielkimi melonami.
- Well, i niech jedna będzie w długich skórzanych butach - dodał Kłapouchy. To dla Królika, może mu w końcu stanie. A my wracajmy, bo tamci dwaj już pewnie odpalają siarkofruty.
Upalny dzień zmieniał się zwolna w pogodną noc, a Krzysia wciąż nie było widać. Kaucjowane butelki po "HERACLES - Classic Płońsk Aperitif" walały się po całej polanie. Prosiaczek pogodnie gaworząc łaził na czworaka w kółko, Królik, jak zwykle zarzygany od góry do dołu po puszczeniu paru pawi na wieloryba, pogrążył się w stanie błogiej nirwany. Reszta przyjaciół w pozycji horyzontalnej zastanawiała się nad niesubordynacją Krzysia.
- Oberwę mu łeb i nasram do szyi - wycharczał Kłapouchy.
- Napakujemy mu w dupę worek żołędzi i poczęstujemy nim dziki - wtórował mu Tygrys.
- A gdzie znajdziesz teraz żołędzie? - zainteresował się Puchatek
Dyskusję przerwało wkroczenie na polanę trzech postaci, z których dwie okazały się mocno umalowanymi dajkami w krótkich spódniczkach i długich świecących butach na koturnach. Kłapouchy, Tygrysek i Kubuś zerwali się na równe nogi, przy okazji podnosząc do pionu Prosiaczka. Puchatek zawołał też na Królika:
- Kobiety są...
- ...gorące - odpowiedział Królik i otworzył oczy.
- Hallo boys - dziewczyny zamachały rękami. - Słyszałyśmy, że lubicie ostra zabawę - powiedziała jedna z nich, wyglądająca jak Britney Spears (tyle, że z większym biustem).
- That`s right, baby - szarmancko zawieśniaczył Tygrysek, ocierając łapą zaśliniony pysk, zaś nieopodal stojący Prosiaczek zaczął rytmicznie manipulować w swoich żółtych bermudach.
- Zwykle nie pracujemy w terenie, ani ze zwierzakami... zaśmiała się brunetka.
- W rzeczy samej, tak nas tutaj nazywają, mruknął Kłapouchy i zasyczał w stronę Krzysia - Już nas sprzedałeś gnoju? Spadaj, potem się policzymy.
- Ale Krzyś był taki wspaniały, dlatego przyszliśmy. My też mamy swoje potrzeby - dodała blondyna. - Jestem Melanie B., dla znajomych Mela.
- A ja jestem Melanie C, choć także bi - zaśmiała się druga. To co chłopcy, chcecie po kolei, czy wespół zespół? - zapytała z nutą profesjonalnego zainteresowania. Słysząc to, Królik w przypływie mistycznego transu upadł na kolana i rzekł składając ręce - Panie pobłogosław te dary, które będziemy spożywać...
- Napijecie się alpagi, dziewczyny? - spytał Tygrysek
- Chętnie, ale zostaw trochę na potem, do przepłukania ust. - odpowiedziała Mela B, a Królik tylko ekstatycznie zacisnął powieki.
- Bierzesz w tyłek? - rzeczowo zwrócił się do blondyny Kłapouchy.
- Głównie w tyłek, słodziutki - odparła z kuszącym uśmiechem.
Podhecowany osioł pomyślał, że w sumie taką apetyczną cycatkę mógłby na koniec zjeść...
Prosiaczek nie przerywając manipulacji w spodenkach szepnął do Kubusia:
- Ta Mela C ma strasznie owłosione nogi, mogłaby je ogolić.
- Nie marudź. Owłosione laski są bardziej namiętne - odpowiedział Puchatek z miną znawcy.
- No co jest panowie? Lecimy w kolejarza z podmianą, czy odstawiamy tu Wersal? - Kłapouchy zaczął tracić cierpliwość. - Czas to pieniądz.
- Niech zaczynają Prosiak i Królik - zawyrokował Tygrysek - Prosiak jest już zresztą gotowy - dodał patrząc na imponujący namiot z żółtych bermudów. Królik objął Melę C, Prosiaczek wziął pod rękę Melę B i cała grupka raźno oddaliła się w stronę pobliskich krzaków, zaś reszta przyjaciół z nową energią zaczęła pokrzepiać się resztkami markowego produktu Baby Jagi ?. Miłą biesiadę przerwał jednak straszny krzyk i po chwili z krzaków wyskoczył golusieńki Prosiaczek. Oczy miał wielkie jak spodki z wizji agenta specjalnego Foxa Muldera.
- boo...nnnaammmaaaaa - Prosiaczek był w ciężkim szoku i dopiero solidna porcja wina wlana do gardła przywróciła mu względną równowagę wewnętrzną.
- Co się stało temu nieszczęsnemu skurwielowi? - nie mógł się nadziwić Puchatek.
- Nic, to szok pierwszego kontaktu, hehehehe. Daj se już na luz koleś i nawijaj - powiedział Tygrysek odbierając Prosiaczkowi prawie puste szkło. - Wymiękłeś, na widok gołej dupy, wiracho?
- Idź w chuj - odpowiedział słabym, choć przytomnym głosem Prosiaczek - też byś wymiękł. Poszliśmy w krzaki i ona mnie rozebrała, kucnęła, wzięła do buzi, a potem zdjęła stanik i było po prostu przepięknie i gdy jej pomagałem zdjąć spódniczkę przed nosem wyskoczył mi jej fajfus. Ona miała fajfusa! Na sztorc i to większego od mojego! Dalej nie pamiętam, chyba krzyczałem. Dajcie jeszcze wina.
- To ten mały cwel Krzyś! - darł się Kłapouchy. Kogo ta parówa przyprowadziła! Niech tylko gnoja dorwę!
- Trzeba złapać te dwie pokręcone cioty i zrobić im jazdę - gorączkował się Kubuś. - Chcę widzieć jak wiszą na własnych flakach! Poślemy po paru czarnuchów z palnikami!
Brygada rzuciła się w mrok lasu, lecz odnaleźli tylko związanego, zakneblowanego i całego obsikanego Królika. Ten nigdy nie powiedział co wydarzyło się tamtego wieczoru, zasłaniając się trwałą amnezją i bardzo denerwowały go pytania o szczegóły. Nikt zresztą nie miał zbyt wielkiej ochoty wracać do tematu.

Magiczne przygody Kubusia Puchatka rozdz.21/32 +16

Część 21: SHOPPING & FUCKING

 - Booooli... - jęknął Puchatek. Chwilowo wolał nie otwierać oczu.
- Znaczy, że jeszcze żyjesz - wystękał Kłapouchy. Jego głos był dziwnie wygłuszony i miał metaliczny pogłos.
Kubuś zaryzykował uniesienie powiek. Kiedy podwójny obraz połączył mniej więcej w jeden, miś z wysiłkiem skoncentrował się na rejestrowaniu szczegółów otoczenia. Takich jak Kłapouchy z łbem w wiadrze rzygowin, Tygrysek rozciągnięty na blacie beznogiego stołu kuchennego, Prosiaczek chrapiący w wypełnionym do połowy bełtami zlewozmywaku czy wreszcie, uśmiechający się błogo przez sen Królik, z którego dupy wystawała przepychaczka do klopa.
- ... i jeszcze jedną lewatywę, siostro... - mamrotał przez sen.
- Obudź się pierdolony długouchy ciotopedale! - nie wytrzymał Kubuś.
- O ranyyy! - wrzasnął Królik zrywając się na równe nogi. Rozejrzał się wokoło nieprzytomnym wzrokiem i usiadł na podłodze.
- Ćlumpf! - przepychaczka przyssała się do pokrytej sraczkowatym linoleum podłogi. Jej trzonek w całości zagłębił się w dupie długouchego.
- Ałakurwanęndza!!! - wrzasnął Królik. - Czy już zawsze będę się, kurwa, budził z jakimś badziewiem w dupsku?
- Zawsze - wyszczerzył zęby Puchatek. - Tak ładnie prosisz, żeby ci w nią coś wsadzić, zawsze kiedy wypijesz piąte wino. Pakować cię nie będziemy, bo my pieprzonymi ciotami nie jesteśmy, a po Krzysia nikomu nie chce się biegać. Zresztą on i tak woli być bierny. No więc pakujemy to, co jest pod ręką. Ciesz się, że to nie był pogrzebacz.
- Slurpp - pop! - rozległo się, gdy Królik ostrożnie podniósł się z podłogi zostawiając za sobą przepychaczkę.
Ten dźwięk obudził zanurzonego w zlewie Prosiaczka.
- Kurwaaa! Pomocy, topię się - zawołał miotając się w rzygowinach.
- Kurwaaa! Pomocy, spadam - wrzasnął obudzony jego krzykiem Tygrys.
- Kurwaaa! Pomocy, oślepłem - zadudnił w wiadrze głos Kłapoucha.
- Kurwaaa!!! Zamknąć parszywe ryje!!! - Puchatek odezwał się przytomnie. Tuż po przebudzeniu, zanim jeszcze przyjdzie kaczor, zawsze miał parominutowy moment, w którym myślał logicznie i jasno. Mniej więcej do pierwszego klina.
- Prosiak! Wcale się nie topisz. Tygrys! Stół od poprzedniej biby nie ma nóg, więc nawet jak spadniesz z tych pięciu centymetrów, to się durny chuju nie potłuczesz. Kłapouch! Po prostu, kurwa nędza, wyjmij głowę z pierdolonego wiadra!
- Wybawco!!! - ryknęła wdzięczna trójka kompanów.
- Ale ja sobie tą przepychaczkę zapamiętam - warczał pod nosem niezadowolony Królik. - Pedzia będą ze mnie robić, skurwysyny niedorobione...
Szybko okazało się, że do picia w domku Puchatka zostało już tylko paskudne bezalkoholowe piwo "Mocny Full (rekwizyt filmowy)". Ale w gardle kołek, co począć - ekipa postanowiła udać się do sklepu Baba Jagi(tm).
- Whassup, Chuju! - przywitał się serdecznie Prosiak.
- Whassuuup! - Baba Jaga(tm), znany również pod pseudonimem artystycznym "Chuj" wywalił język na brodę.
- Dwie zgrzewy "Classica", tylko kurwa szybko, bo suszy jak skurwysyn.
- A kasa jest? - zaniepokoił się Chuj.
- Kłapciu, ile nam zostało? - spytał niechętnie Kubuś.
- 1014zł i 28 groszy.
- Zajebiście!!!
- W tym 1000zł w banknocie z Kopernikiem.
- Kurwa, debilu, po chuj nosisz ten stary papier??? Wkurwiasz mnie, wiesz?! - zirytował się Prosiaczek.
- Chcesz wyjść? - Kłapouchy posłał mu swój słynny uśmiech "jeśli - szukasz - kogoś - kto - nakarmi - cię - twoimi - własnymi - jajcami - to - znalazłeś".
- Dobra, kurwa, co się denerwujesz. To przez kaczora, taki drażliwy się robisz - Prosiakowi wyraźnie zrzedła mina.
- Ej, panowie, nie starczy wam na dwie zgrzewy - przerwał pogawędkę Chuj. - Tu nie hipermarket, tu są, kurwa, prawdziwe polskie ceny! Jak chcecie się nachlać za pół darmo to... - nie dokończył. Wierny bejsbol Kubusia posłał go na podłogę.
- ... idźcie do hipermarketu - dokończył za niego miś, wyszczerzając się z satysfakcją.
- No to idziemy! - zadecydował podjarany Prosiak.
- Ale najpierw winko na drogę - stwierdził Tygrys łapiąc kilka flaszek "Classica". Rozdawszy je kumplom, wlazł na ladę, wypiął dupę i bez ceregieli zesrał się na zmasakrowanego Baba Jagę(tm).
- A tobie, kurwa, co odpierdoliło?
- Nie wiecie chłopaki? - zdziwił się Tygrys. - Kto wypina, tego wina. Znamy się z chujem tyle czasu, że nie możemy go tak po prostu okraść. To byłoby chamskie. Jeszcze cofnął by nam zniżkę...
Nasza ekipa wytoczyła się rechocząc z leśnego sklepiku, i skierowała swe nierówne, poplątane kroki w stronę hipermarketu Kalafiur, który pedalskie francuziki wybudowały na skraju lasu. Pierwszą przeszkodą, jaką napotkali na miejscu okazał się system racjonowania wózków. Wszystkie stały poprzyczepiane do siebie łańcuchami, tak, żeby przemiłe starsze panie spędzały całe godziny, zastanawiając się, jak je rozłączyć. Przecież gdyby wystarczyło włożyć do wózka monetę, tak jak było napisane na ścianie, to byłoby stanowczo za łatwo. O nie, starsze panie za punkt honoru stawiają sobie obejście tego zabezpieczenia. Na swoje nieszczęście nasza dzielna drużyna, trafiła na jedną z tych wózkowych hackerek - emerytek.
- Szybciej, pierdolona jędzo! - już po minucie czekania zirytował się Prosiaczek.
- Zamknij dziób, kurduplu - sfrustrowana niepowodzeniami na polu wózkowego hackerstwa emerytka, najwyraźniej złapała agresora. - Jak zarobisz w ryj laską, to się oduczysz pyskować starszym.
Jednak wykonana z nierdzewnej stali laska nie dosięgła głowy Prosiaczka. W locie przechwycił ją Królik, i zdzieliwszy jędzę w ryj, zaczął udowadniać, że bawi go także, kiedy kto inny ma coś wetknięte w dupę. Przedtem jednak palnikiem acetylenowym, który na wszelki wypadek zawsze miał pod ręką, rozgrzał do czerwoności jeden koniec laski.
- Ładnie żeś ją załatwił - cmoknął z uznaniem Puchatek - Tylko, dlaczego wsadziłeś jej ten nierozgrzany koniec?
- Żeby za ten rozgrzany koniec nie mogła złapać i jej wyciągnąć - odparł szczerząc się Królik.
- Ty to chyba osobiście masz coś do starych jędz? - zagadnął Kłapouchy.
- Wiesz, jaką zajebiście wielką mam rodzinę? Jakbyś miał 172 stare ciotki, też byś to miał - odparł przez zaciśnięte zęby Królik, odcinając palnikiem łańcuch przytrzymujący wózek.
Już po chwili cała ekipa wparadowała do środka Kalafiura. To jest wjechała, zaprzężonym w Kłapoucha wózkiem.
- Wio!!! - darł się na całe gardło Prosiak.
- Spierdalać, teraz moja kolej! - zaprotestował osioł.
- Wio, powiedziałem, niedorobiony ośle!
- Chcesz wyjść???
- No dobra, co się kurwa irytujesz??? Już wysiadamy.
Kłapouchy usadowił się w wózku.
- Naaaaprzód! Do stoiska z wódą! - zakomenderował. Pozostali przyjaciele z wysiłkiem rozpędzili wózek.
- I raaaz! - krzyknęli puszczając go w stronę piramidy puszek piwa "Hyskie" 2.10zł/0,5l.
- PIERDUDUDUDududududu!!!... - rozległo się w całym sklepie.
- PRACOWNIK DZIAŁU SPOŻYWCZEGO PROSZONY DO STOISKA Z ALKOHOLEM! - rozległo się w całym sklepie.
- Jak się wygrzebię spod tej sterty puszek, to was wszystkich rozjebię - rozległo się w całym sklepie.
Kłapouchy nie miał jednak dotrzymać tej obietnicy. Pierwszą rzeczą, jaką zobaczył, gdy wstawił głowę ponad stertę puszek były wrotki. We wrotkach umieszczone były długie nogi zakończone zgrabnym tyłeczkiem w białych majteczkach ledwie osłoniętych króciutką, czerwoną spódniczką. Kłapouchego zaswędziało. A nie był to wcale jeszcze koniec atrakcji. Powyżej znajdowały się dwa urocze cycuszki, na których kołysał się identyfikator "Pracowniczka Hipermarketu Kalafiur - Marzena". Kłapouchy, skuszony tym widokiem, spojrzał jeszcze wyżej.
Niepotrzebnie. "Taka laska, a zamiast twarzy reklama cyrku" - pomyślał. "Nic to, flagę na twarz i za ojczyznę!"
- Avantiiii!!! - Kłapouchy wydał z siebie okrzyk bojowo-godowy, rzucając się na dziewczynę.
Wprawnym ruchem zdarł jej bluzkę, drugą rękę zapuszczając do majtek. Nim przyjaciele dotarli na miejsce zdarzenia, zdążył wziąć Marzenę opierając ją o regał z fistaszkami. W międzyczasie reszta zajęła się pakowaniem do wózka, wszystkiego najprocentowszego. Tylko Prosiaczek, który co chwila zrzucał z półek jakieś butelki swoją sterczącą pytą, został oddelegowany do Marzeny.
- Kurwa, co robisz durny Bekonie?!? - wściekł się Tygrys. - Jak tak nie możesz wytrzymać, to idź zmienić Kłapoucha. Starszy jest, zmęczył się już, teraz ty możesz przepchać szparkę tej siksie!
Prosiakowi nie trzeba było dwa razy powtarzać.
- AAAAAAaaaaaaach!!! - rozległo się w całym sklepie.
- Słyszałeś - skomentował Kubuś sięgając po litrową Łódkę-Bolls - już się za nią wziął.
- A czujesz ten zapach? - zagadnął Tygrys chwytając tequilę.
- Acha...
- Palona guma, skubaniec założył prezerwatywę.
Po mniej więcej pół godzinie ekipa była gotowa do wyjścia. Tygrysek, Puchatek i Królik udali się w kierunku kasy mozolnie popychając załadowany wózek. Kłapouchy i Tygrysek udali się w tym samym kierunku, nie mniej mozolnie popychając, nie mniej załadowaną Marzenę.
- Kto z państwa płaci? - burknęła kasjerka.
- Marzena! - wykrzyknęli razem.
I tak, nasza dzielna brygada zdobyła alkohol i dupę na wieczorną imprezę. A po wypiciu koszyka zacnych trunków, twarz Marzeny wydała im się całkiem znośna. Dmuchali ją sobie na wszyscy zmianę, z wyjątkiem Królika, który po kilku głębszych poszedł szukać przepychaczki do klopa...